Wczoraj znów nie powiodły się ani próby większej przeceny na GPW, które zostały powstrzymane wczesnym popołudniem, ani też późniejsze próby popchnięcia notowań w górę. WIG20 skończył notowania w okolicy wtorkowego zamknięcia.
Znów inwestorzy w Warszawie zignorowali rekordy hossy na Zachodzie – wtorkowe w USA i wczorajsze ustanowione np. przez niemiecki indeks DAX.
Wytłumaczeniem jest podobna sytuacja na rynkach wschodzących, szczególnie w Azji, gdzie inwestorów do kupowania akcji zniechęcają m.in. podwyżki stóp procentowych (we wtorek na taki krok zdecydowały się Chiny, wcześniej politykę pieniężną zaostrzyły Indie). Z kolei w USA polityka pieniężna jest wciąż rekordowo łagodna, a wczorajsze wypowiedzi szefa Fed Bena Bernanke (m.in., że bezrobocie jest wciąż za wysokie, a inflacja za niska) sugerują, że nieszybko się to zmieni.
Zastój WIG20 nie oznacza, że nic nie dzieje się w przypadku poszczególnych spółek. Na plus wyróżnił się wczoraj BRE Bank. Kurs ustanowił nowy rekord hossy przy największych na rynku obrotach w reakcji na najnowsze wyniki. Grupa kapitałowa banku w IV kw. ub.r. zarobiła na czysto 195,5 mln zł, przebijając oczekiwania analityków wynoszące średnio nieco powyżej 170 mln zł.
Optymistycznie zabrzmiały też prognozy grupy Kęty. Spółka planuje zwiększyć w tym roku sprzedaż o 12 proc., a zysk netto o 4 proc. Ale inwestorzy byli tu mniej zdecydowani niż w przypadku BRE. Co prawda chwilowo kurs znalazł się powyżej 130 zł (najwyżej od miesiąca), ale potem entuzjazm niemal całkiem wyparował.