P4 może zapomnieć o pewnym przydziale bloku 10 MHz za niewielkie pieniądze. Swoje kanały zdobędzie, ale z pewnością będzie go to kosztowało. Grupa Polkomtela dostała prztyczka w nos, bo nieoczekiwanie karane są nieobjęte przydziały z przeszłości. UKE postąpił zresztą arbitralnie, bo gdyby przyjęto w tym punkcie okres np. pięcioletni (a dlaczego nie?), to takiego samego prztyczka dostałoby też P4.
Niemniej wydaje się, że i Polkomtel, deklarując wysoką opłatę za częstotliwość i szybki rozwój sieci – też może zmazać winy z przeszłości (Centernetu zresztą, a nie swoje) i jakiś kanał także zdobyć. Na podobnej zasadzie częstotliwości mógłby zdobyć jakiś nowy gracz, np. zagraniczny operator, gdyby się takowy wbrew wszelkim spodziewaniem pojawił. W sumie UKE postąpił w sposób salomonowy: ewidentnie wsparł najbardziej zainteresowanych, przed nikim nie zamykając furtki. Tyle, że zainteresowani muszą się liczyć z licytacją na poważnie. I w tym już czuć rękę ministra Rostowskiego.
Najbardziej zadowolone są z pewnością PTK Centertel i Polska Telefonia Cyfrowa. Nikt im już nie zarzuca działania w duecie, a więc każdy z dwóch operatorów ma szansę na zdobycie zasobów, które potem i tak połączą, tworząc blok co najmniej tak szeroki, jak P4. Operator sieci Play powodów do zadowolenia nie ma, bo przetarg w nowej formule będzie go kosztował więcej, niż proponowane było w styczniu. A P4 jest finansowo najsłabsze ze wszystkich konkurentów.
Polkomtelowi wszystko jedno, bo i tak ma w ręku zasoby 1800 MHz większe, niż ktokolwiek. Pewnie przystąpi do rywalizacji, żeby trochę bardziej wykrwawić konkurentów.
Rynkowa równowaga – dzisiaj zachwiana skutkiem jedynej sieci LTE1800 w dyspozycji Polkomtela – zostanie przywrócona, zapewne kosztem kilkuset milionów złotych. Szkoda trochę tych kilkuset milionów wepchniętych w gardło żarłocznego budżetu, ale z tym każdy rozsądnie myślący musiał się liczyć. Miejmy tylko nadzieję, że UKE tak wykalkulował, żeby nie zachwiać finansami P4, bo upadek tego operatora byłby ze szkodą dla rynku.