Cięcia mogłyby wejść w życie już 1 marca, paraliżując amerykańską gospodarkę. Zaproponował republikanom w Kongresie, aby wprowadzić szereg ograniczonych cięć budżetowych i dalej dyskutować nad poważniejszymi zmianami.
Wyższe podatki, limity zadłużenia bez zmian
Nad Stanami Zjednoczonymi wciąż wisi perspektywa spadku z „fiskalnego klifu". Na przełomie roku Kongres zgodził się co prawda na podwyższenie podatków dla najbogatszych Amerykanów, ale wciąż nie chce pozwolić na zwiększanie limitów zadłużenia publicznego. Termin wejścia w życie automatycznych cięć, które pogrążyłby między innymi budżet obronny Stanów Zjednoczonych, przesunięto zaledwie o dwa miesiące.
Biały Dom chce kolejnego przedłużenia terminu i wykorzystania dodatkowego czasu na dyskusję na temat uproszczenia całego systemu podatkowego. Republikanie uważają jednak, że to jedynie gra na czas, bo Izba Reprezentantów dwukrotnie przegłosowała w ostatnim czasie swój własny plan uniknięcia „klifu fiskalnego".
– Prezydent powinien zacząć zachowywać się poważnie w sprawie ograniczenia długu publicznego – ostrzega przywódca republikańskiej mniejszości w izbie wyższej, senator Mich McConnell.
Prezydent znalazł się dodatkowo pod ostrzałem krytyki, ponieważ jego administracji już trzeci rok z rzędu nie przedstawiła swojego projektu wydatków budżetowych ustawowym terminie. Co więcej Biały Dom dał do zrozumienia, że dokument nie powstanie przed połową marca, co byłoby opóźnieniem niespotykanym od czasów prezydentury republikanina Ronalda Reagana.