Marc Bolland, prezes sieci Marks&Spencer istniejącej od 129 lat, musi poprawić jej wyniki po słabym 2012 r., który rozczarował szczególnie sprzedażą w okresie świąt. Powtarza jednak, że nowa ekipa ds. towarów, kierowana przez Johna Dixona z działu żywności, nie dokona przełomu przed lipcową prezentacją kolekcji na jesień i zimę.
Według szefa pionu finansowego Alana Stewarta inwestorzy wiedzą, że muszą być cierpliwi. – Udziałowcy popierają naszą strategię, przyznają, że wymaga czasu – zapewnia Stewart.
Sprzedaż w I kwartale 2013 r. zmalała o 3,8 proc. (analitycy zakładali spadek o 4-6 proc.), ale w segmencie żywności wzrosła o 4 proc. (prognozowano 1,9–3,5 proc.). Ten dział, z rekordowymi wynikami w Wielkim Tygodniu, oferował wiele nowości, np. belgijskie czekoladki (sprzedano ponad 600 tys. pudełek).– Ludzie są w tak złych nastrojach, że każda wiadomość niezapowiadająca klęski wywołałaby wzrost cen akcji – stwierdził jeden z głównych inwestorów. – Dział odzieży wypadł nie tak źle, a dział żywności nieco lepiej może z powodu wcześniejszej Wielkanocy – dodał.