Miasteczko Arrunada w północno-zachodniej Hiszpanii zostało sprzedane za 45 tys. euro. Kupił je Brytyjczyk Neil Christie, który kilka lat temu był w tym regionie na wakacjach i - jak sam podkreśla - zakochał się w tej okolicy.

Większość  domów nie nadaje się do zamieszkania, ale kilka udało mu się już wyremontować. Przed kryzysem cała miejscowość była warta ponad 235 tys. euro.

Neil Christie nie jest jedynym obcokrajowcem, który zdecydował się na kupno nie jednego domu, ale całej miejscowości w Hiszpanii. Według danych miejscowych biur nieruchomości miasta-widma cieszą się coraz większą popularnością, a ich ceny wahają się od 40 do 200 tys. euro - w zależności od wielkości i miejsca położenia. Według specjalistów 80 procent nieruchomości kupują obcokrajowcy - głównie z Wielkiej Brytanii, którzy zamierzają osiedlić się w Hiszpanii po przejściu na emeryturę.

Hiszpanie coraz częściej są zmuszani do sprzedaży domów i ziemi z powodu pogłębiającego się kryzysu. Większość z nich nie jest w stanie spłacać hipotek, a wielu nie stać także na utrzymanie domów. Według szacunków w całej Hiszpanii jest w sumie około 3 tys. opuszczonych wsi i miejscowości.