Rz: Czym są ubezpieczenia z psychologicznego punktu widzenia?
Dominika Maison:
Są ciekawym i jednocześnie trudnym produktem finansowym. Korzyść z wydania pieniędzy jest nie tyle odroczona w czasie, co dosyć abstrakcyjna, dlatego że ubezpieczamy się, żeby w razie nieszczęścia mieć pokryte związane z nim koszty. I tu trafiamy na paradoks. Z jednej strony chcemy, aby nic złego się nam nie przydarzyło, ale wtedy pieniądze wydane na składki są stracone. Z drugiej strony, jeśli coś nam się przydarzy, dostaniemy odszkodowanie i to będzie satysfakcjonujące, ale przecież trudno się cieszyć z nieszczęścia. Ubezpieczenia to jeden z bardziej uwarunkowanych psychologicznie produktów finansowych. Trzeba mieć pewną gotowość, zestaw cech i przekonań, żeby się na nie zdecydować.
Zatrzymajmy się na chwilę przy tam paradoksie. Jak widać, niektóre osoby mogą się wręcz cieszyć, kiedy przytrafi się im nieszczęście?
Oczywiście, na zasadzie: zwróciło się. W czasie badań prowadzonych dla firmy ubezpieczeniowej jedna z respondentek, przeglądając ofertę, powiedziała: o, najbardziej się opłaca mieć raka mózgu. Powiedziała to zupełnie serio. To była absurdalna sytuacja, ale przy drobniejszych szkodach naprawdę wiele osób myśli w tych kategoriach. Zalane mieszkanie czy stłuczka dają poczucie, że wpłacane na polisę pieniądze się zwróciły, a w innym przypadku są po prostu zmarnowane.