Gra pod znane nazwiska ma miejsce na rynku od dawna. – Nie przestrzegamy przed inwestowaniem w konkretne spółki, wskazujemy jednak, by szczególnie uważnie analizować deklaracje inwestorów zapowiadających zwiększenie zaangażowania w firmy o słabej kondycji finansowej, z ograniczoną skalą działalności. Zalecamy zachowanie dystansu – zapewnia Łukasz Dajnowicz, rzecznik KNF.
W tej chwili idolem giełdowych graczy jest Mariusz Patrowicz. Odkąd na początku 2007 r. pojawił się w Fonie, prawie każde jego wejście do nowej spółki pociąga za sobą wzrost notowań. Tak było w wypadku Atlantisu (wzrost kursu o ponad 30 proc.), Izolacji Jarocin (+22 proc.), Chemoservisu (+100 proc.) czy Ergu (+26 proc.).
– Nie mnie oceniać, czy moje nazwisko jest magiczne. Inwestowanie na GPW generalnie wiąże się z ryzykiem, trzeba się z tym liczyć i podejmować decyzje po analizie – komentuje Patrowicz. Inne nazwiska, które rozpalały w ostatnich latach wyobraźnię, to Roman Karkosik, Krzysztof Moska, Elżbieta Sjoeblom czy Piotr Wiaderek. – Generalnie, kiedy koniunktura sprzyja, drobni inwestorzy kupują prawie każdą bajkę. W dłuższym terminie może to być bardzo niebezpieczne dla ich portfeli – komentuje Piotr Cieślak, wiceprezes Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych.
– Komunikat KNF jest wyrazem dbałości o interesy drobnych akcjonariuszy – komentuje Beata Stelmach, prezes Stowarzyszenia Emitentów Giełdowych. – Wydaje mi się jednak, że nadzorca nie musi już prowadzić inwestorów za rękę.
[ramka][srodtytul]Pięć przykazań dla giełdowych graczy[/srodtytul]