Komisja na czele z wiceprezesem Agencji Mienia Wojskowego Arkadiuszem Szyszkowskim ma jeszcze w tym roku ogłosić konkurs i zadbać, aby pierwsze dwa z zamawianych sześciu samolotów średniodystansowych były do dyspozycji polityków już we wrześniu 2009 r. To możliwe, jeśli przetarg wart ok. 900 mln zł zostanie rozstrzygnięty w pierwszej połowie przyszłego roku. Najwyższy czas, bo kończą się możliwości używania przestarzałej floty 36. specpułku lotnictwa transportowego z Okęcia.
MON zamierza zrezygnować z podnoszonego wcześniej warunku zapewnienia przez producentów zastępczych samolotów w okresie oczekiwania na dostawę nowych odrzutowców. Do tego czasu polityczne VIP-y będą obsługiwane przez pozostałe jeszcze sprawne technicznie (ostatnio remontowane) cztery jaki 40 i dwa prezydenckie odrzutowce Tu 154.
Nowe samoloty rządowe mają mieć zasięg ponad 8 tys. km pozwalający na lot do Ameryki bez międzylądowania z 15 osobami na pokładzie. Systemy szyfrowanej łączności dostarczy specjalnie wybrany poddostawca. Przetarg mają chronić zaostrzone procedury antykorupcyjne.
Maksymalnie 70 punktów dostawca będzie mógł wywalczyć, oferując niższą cenę samolotu i kosztów jego eksploatacji, a tylko 30 maszyna dostanie za spełnienie warunków zawartych w specyfikacji technicznej, w tym wyposażenie poprawiające bezpieczeństwo.
Jak dowiedziała się “Rz”, eksperci MON przygotowali już wymagania potrzebne do zamówienia dwóch długodystansowych następców prezydenckich tupolewów.