Wczorajsze ponadtrzyprocentowe spadki indeksów mWIG40 i sWIG80 sprowadziły te wskaźniki w okolice poziomów z początku roku. Od swoich szczytów hossy oba indeksy straciły już ponad 30 proc. Podaż akcji wchodzących w skład indeksów popularnych “misiów” wczoraj nie była co prawda bardzo duża, ale jeszcze mniejszy był na nie popyt. Na razie więc mimo sporej przeceny inwestorzy wstrzymują się z zakupami, zwłaszcza że nie skłania do nich sytuacja na innych rynkach akcji.
Mimo słabego klimatu inwestycyjnego zdecydowanie lepiej radził sobie WIG20. Na koniec sesji jego wartość spadła tylko o 0,88 proc., co w dużej mierze jest zasługą transakcji arbitrażowych, czyli jednoczesnego kupna koszyka akcji wchodzących w skład wskaźnika i sprzedaży kontraktów terminowych na ten indeks. Baza, czyli różnica między indeksem i kontraktami, przekraczająca 20 pkt, zachęcała do takich działań. Obroty na całym rynku sięgnęły 2 mld zł, z czego 1,3 mld zł przypadło na spółki z WIG20. Aktywność można zatem uznać za zadowalającą. Dzisiaj natomiast może być gorzej, gdyż z powodu Święta Dziękczynienia w USA przerwę w pracy mają Amerykanie.
Wczoraj wartość indeksu Dow Jones spadła o 211 pkt (1,6 proc.) do 12 799 pkt. i - jak podaje Reuters - było to najniższe zamknięcie od kwietnia tego roku.
Na spadek indeksów w Europie negatywny wpływ miała przede wszystkim publikacja protokołu z posiedzenia amerykańskiego Komitetu Otwartego Rynku (FOMC). Fed obniżył prognozy dotyczące dynamiki amerykańskiego PKB na przyszły rok i dwa kolejne lata. Inwestorzy przypomnieli sobie, że droga ropa naftowa może spowodować dalsze spowolnienie w gospodarce USA. Te negatywne informacje doprowadziły do rekordowego osłabienia dolara, a indeksy giełd w Londynie i Paryżu zanotowały ponad dwuprocentowe spadki.