Cena dyskryminacji

UE chce zakazać dyskryminacji w dostępie do towarów i usług. Unijny biznes mówi nie, obawiając się ingerencji w politykę cenową przedsiębiorstw

Publikacja: 03.07.2008 04:00

Cena dyskryminacji

Foto: AFP

Osobie niewidomej można dziś odmówić wejścia do baru lub sklepu z psem przewodnikiem. Homoseksualiście agencja nieruchomości nie wynajmie mieszkania, muzułmance w chuście na głowie odmawia się zameldowania w hotelu, a osobie starszej dyktuje nieracjonalnie wysoką składkę za ubezpieczenie podróżne.

To niektóre z wielu przykładów dyskryminacji w dostępie do towarów i usług w państwach Unii zebrane przez Komisję Europejską. Dodatkowo zapytała obywateli Unii w sondażu, czy uważają, że w ich krajach występuje dyskryminacja. I czy potrzebne są przepisy, żeby ją zwalczać.

Ponad połowa odpowiedziała „tak”. Dlatego Bruksela zaproponowała wczoraj dyrektywę zakazującą dyskryminacji w dostępie do towarów i usług, edukacji, opieki zdrowotnej i socjalnej. – Miliony ludzi w UE nadal muszą na co dzień zmagać się z dyskryminacją. Obecnie nawet prawodawstwo wspólnotowe nie gwarantuje w pełni sprawiedliwego traktowania – tłumaczył Vladimir Spidla, unijny komisarz ds. polityki społecznej.

68 proc. mieszkańców UE uważa, że prawo powinno zakazywać dyskryminacji w dostępie do dóbr i usług

Według unijnej organizacji przedsiębiorców Business Europe dyrektywa jest niepotrzebna i będzie kosztowna dla przedsiębiorstw. Eksperci tej organizacji mówią, że firmy mają prawo do prowadzenia własnej polityki cenowej. Dyskryminacji zakazują przepisy krajowe i żadna harmonizacja na poziomie unijnym nie jest potrzebna.

Faktycznie w rozmowie z „Rz” eksperci Komisji Europejskiej nie byli w stanie podać żadnego konkretnego przykładu dyskryminacji, z którym nie można byłoby sobie poradzić na pomocą prawa obowiązującego na szczeblu państw członkowskich. Proponowana dyrektywa jest odpowiedzią Komisji na apel Parlamentu Europejskiego.

To eurodeputowani frakcji socjalistycznej, Zielonych i liberałów żądali od Komisji prawnej walki z dyskryminacją. Już obowiązujące przepisy zakazują dyskryminacji w miejscu pracy oraz w dostępie do towarów i usług ze względu na płeć. Zdaniem grupy chadeckiej to wystarczy, tym bardziej że każde państwo członkowskie ma własne ustawy. Przeważyły jednak głosy lewicy.

Komisja Europejska zapytała obywateli Unii w sondażu, czy uważają, że w ich krajach występuje dyskryminacja. I czy potrzebne są przepisy, żeby ją zwalczać. Ponad połowa odpowiedziała „tak”.

Komisja Europejska przekonuje, że ostateczne przepisy będą rozsądne. Nie nakaże się np. wszystkim restauracjom i barom zainstalowania podjazdów dla wózków inwalidzkich. Prawo nie będzie też dotyczyło osób prywatnych. Właściciel będzie mógł zatem odmówić wynajęcia mieszkania studentowi lub osobie homoseksualnej. Ale takiego warunku nie będzie już mogła postawić agencja nieruchomości. Biznesu te argumenty nie przekonują.

Entuzjastycznie na plan KE zareagowali natomiast eurodeputowani lewicy i liberałów. – Nie ma hierarchii dyskryminacji, trzeba zakazać każdej jej formy – powiedziała wczoraj Liz Lynne, brytyjska eurodeputowana z grupy liberalnej.

Przepisy nie spodobały się natomiast organizacjom niepełnosprawnych, bo chciały one osobnej dyrektywy chroniącej prawa tej grupy.

Dyrektywa musi zostać zaakceptowana jednomyślnie przez wszystkie państwa członkowskie. Nie wiadomo, czy tak się stanie, bo wcześniej prace nad nią blokowały Niemcy. Bruksela ma jednak nadzieję, że ostrożny jej zdaniem charakter dyrektywy przekona również rząd w Berlinie. Niemcy obawiali się kosztów dla biznesu, a także sprzeciwiali zasadzie przenoszenia polityki antydyskryminacyjnej na poziom unijny.

W Polsce przepisy nakazujące równe traktowanie ze względu na płeć, wiek, niepełnosprawność, rasę, religię, narodowość, przekonania polityczne, przynależność związkową, pochodzenie etniczne, wyznanie czy orientację seksualną zostały implementowane wyłącznie w prawie pracy.

Jednak nawet tutaj Komisja Europejska, grożąc karami, wymaga od ponad dwóch lat poprawienia tych przepisów, gdyż pozwalają one na zapewnienie ochrony mimo braku obiektywnych przesłanek. Zarzuty KE dotyczą także trwających od dwóch lat prac nad polską ustawą o równym traktowaniu, która ma wprowadzić zakaz dyskryminacji wszystkich obywateli, nie tylko pracowników – czyli m.in. w dostępie do towarów i usług.

Propozycja Komisji Europejskiej jest bardzo poważną ingerencją w zasady działania przedsiębiorstw i ich politykę cenową. Nie wiadomo nam nic o problemach, które uzasadniałyby tak szeroką legislację. Komisja nie jest w stanie wykazać, że przepisy są potrzebne. Na podstawie przedstawionych informacji trudno nawet oszacować, jakie będą efekty finansowe dla biznesu. To jest źle i naprędce przygotowany dokument.

Masz pytanie, wyślij e-mail do autorki:

a.slojewska@rp.pl

Osobie niewidomej można dziś odmówić wejścia do baru lub sklepu z psem przewodnikiem. Homoseksualiście agencja nieruchomości nie wynajmie mieszkania, muzułmance w chuście na głowie odmawia się zameldowania w hotelu, a osobie starszej dyktuje nieracjonalnie wysoką składkę za ubezpieczenie podróżne.

To niektóre z wielu przykładów dyskryminacji w dostępie do towarów i usług w państwach Unii zebrane przez Komisję Europejską. Dodatkowo zapytała obywateli Unii w sondażu, czy uważają, że w ich krajach występuje dyskryminacja. I czy potrzebne są przepisy, żeby ją zwalczać.

Pozostało 87% artykułu
Czym jeździć
Technologia, której nie zobaczysz. Ale możesz ją poczuć
Materiał Promocyjny
BaseLinker uratuje e-sklep przed przestojem
Tu i Teraz
Skoda Kodiaq - nowy wymiar przestrzeni
Ekonomia
Dbamy o bezpieczeństwo przez cały czas życia produktu
Ekonomia
Zlatan Ibrahimović w XTB
Ekonomia
Nowe funkcje w aplikacji mobilnej mZUS
Ekonomia
Azoty złożyły pierwsze zawiadomienie do prokuratury