Gospodarczy chaos nad Dnieprem

Słabną wyniki polskich firm działających na Ukrainie. Kijów chce ratować wewnętrzny rynek zaporowymi cłami, ale uderzy m.in. w polskich eksporterów mięsa

Aktualizacja: 17.12.2008 07:04 Publikacja: 17.12.2008 03:04

Gospodarka naszego wschodniego sąsiada zaczyna mocno hamować. W tym roku wzrost PKB może wynieść poł

Gospodarka naszego wschodniego sąsiada zaczyna mocno hamować. W tym roku wzrost PKB może wynieść połowę wartości osiągniętej w 2007 r. Coraz bardziej przyspiesza natomiast inflacja. W ubiegłym miesiącu sięgnęła już niemal 20 procent. ?

Foto: Rzeczpospolita

Gigantyczny deficyt w handlu zagranicznym, spadek produkcji przemysłowej i 50-proc. dewaluacja narodowej waluty to obecny obraz gospodarki ukraińskiej. Uzależnienie od eksportu – którego jedną z podstaw są nisko przetworzone wyroby przemysłu metalurgicznego, na które zapotrzebowanie drastycznie spadło – teraz przynosi fatalne skutki. Niemal połowa hut praktycznie stanęła. Za granicę sprzedawały prawie 80 proc. wyrobów – Ukraina nie ma teraz dewiz. Nie ma więc czym płacić za import – mówi Konstanty Litwinow, prezes spółki ISD Steel należącej do Związku Przemysłowego Donbasu. Do bessy na światowym rynku stali doszła też dekoniunktura w przemyśle chemicznym. Ukraińskie zakłady Rovno Azot i Cherkassy musiały ograniczyć produkcję.

Problemem okazał się także dotychczasowy sposób funkcjonowania ukraińskich firm.

– Nasze przedsiębiorstwa opierały się na kredytach z Zachodu, a teraz z kredytami jest źle – tłumaczy Ihor Burakowski, dyrektor Instytutu Badań Gospodarczych i Konsultacji Politycznych w Kijowie.

Według Jacka Piechoty, prezesa Polsko-Ukraińskiej Izby Gospodarczej i byłego ministra gospodarki, Ukraina nie zrestrukturyzowała do końca swojej gospodarki. Na rynku panowała wolna amerykanka. – Firmy podkręcały wyniki, działały dumpingowo. To się teraz mści – twierdzi Piechota.

Swoje dokłada także brak stabilności politycznej. Zdaniem Wasyla Jurczyszyna, dyrektora programów ekonomicznych kijowskiego Centrum Razumkowa, powodem nagłego pogorszenia się sytuacji gospodarczej Ukrainy jest bowiem nie tylko światowy kryzys. To kłótnie polityczne na samej Ukrainie. – Przez nie ani rząd, ani parlament nie funkcjonują normalnie – uważa Jurczyszyn.

W tej sytuacji coraz trudniej funkcjonować na Ukrainie polskim firmom. Inżynieryjna spółka Pol-Aqua walczy, wraz z konsorcjum, o budowę odcinka autostrady Krakowiec – Lwów – Brody. Wartość kontraktu oceniano latem na ponad 1 mld euro.

– Trwają wciąż rozmowy, nie rezygnujemy z tego kontraktu. Walka idzie teraz o dopięcie finansowania – mówi Piotr Bieżuński odpowiedzialny w firmie za relacje inwestorskie. Dodaje, że spółce bliżej teraz do rozpoczęcia projektów w Rosji niż na Ukrainie.

Skutki osłabienia popytu na Ukrainie odczuwa firma Fakro, polski producent okien dachowych, który ma w tym kraju swoją fabrykę. – Na początku roku sprzedaż rosła tam w tempie 30 – 40 proc. W listopadzie była o 10 proc. wyższa niż przed rokiem – opowiada Ryszard Florek, prezes Fakro. Jego firma zamierza jednak dokończyć rozpoczętą już rozbudowę zakładu za niemal 30 mln euro.

– Zrobimy to, nawet jeśli nie będziemy od razu wykorzystywać jej pełnych zdolności, bo koszty spadną – wyjaśnia.

Słabną również wyniki producenta mebli, spółki Nowy Styl. W ubiegłych latach ukraińska fabryka firmy w Charkowie zwiększała przychody o 10 – 15 proc. rocznie. Za ten rok odnotuje wynik zbliżony do ubiegłorocznego. Oznacza to, że dotychczasowa dynamika wzrostu zmalała praktycznie do zera.

Spadku tempa wzrostu wydatków na reklamę spodziewają się na Ukrainie w przyszłym roku wydawcy. – Sądzę, że w przyszłym roku nasze dochody na Ukrainie ze względu na niższe wpływy z reklam mogą spaść o ok. 30 proc. – mówi „Rz” Zbigniew Napierała, prezes wydawnictwa Edipresse Polska, szef Edipresse Eastern Europe.

Ukraińskie problemy dotkną także firm w Polsce. Kijów zamierza bowiem utrudnić dostęp do swojego rynku niektórym towarom z zagranicy. W tej grupie, na którą ma być nałożone dodatkowe cło w wysokości 12 proc., jest mięso. – Jeżeli Ukraina wprowadzi cła zaporowe, możemy stracić całkowicie nasz największy rynek zbytu – uważa Witold Choiński, prezes Związku Polskie Mięso. W tym roku polskie przedsiębiorstwa sprzedały tam ponad 80 tys. ton wieprzowiny, czyli niemal 20 proc. wyeksportowanego przez Polskę mięsa. Już teraz nasze firmy mają kłopoty z handlem na Ukrainie. – W ostatnich tygodniach eksport wyhamował, ponieważ odbiorcy ukraińscy nie płacą w terminie – twierdzi prezes Choiński.

Gigantyczny deficyt w handlu zagranicznym, spadek produkcji przemysłowej i 50-proc. dewaluacja narodowej waluty to obecny obraz gospodarki ukraińskiej. Uzależnienie od eksportu – którego jedną z podstaw są nisko przetworzone wyroby przemysłu metalurgicznego, na które zapotrzebowanie drastycznie spadło – teraz przynosi fatalne skutki. Niemal połowa hut praktycznie stanęła. Za granicę sprzedawały prawie 80 proc. wyrobów – Ukraina nie ma teraz dewiz. Nie ma więc czym płacić za import – mówi Konstanty Litwinow, prezes spółki ISD Steel należącej do Związku Przemysłowego Donbasu. Do bessy na światowym rynku stali doszła też dekoniunktura w przemyśle chemicznym. Ukraińskie zakłady Rovno Azot i Cherkassy musiały ograniczyć produkcję.

Pozostało 82% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy