Uwzględnienie Polski w kilku międzynarodowych projektach energetycznych, które mają dostać ogromne dofinansowanie z Brukseli, ucieszyło trzy tygodnie temu nasz rząd. Resort gospodarki, który odpowiada za politykę energetyczną, jest wręcz zaskoczony skalą planowanego dla Polski dofinansowania.
Unijny pakiet antykryzysowy dla energetyki opiewa bowiem na 3,5 mld euro, a Polska ma uczestniczyć w inwestycjach dofinansowanych sumą aż 780 mln euro. – Obecność Polski jest mocno zaakcentowana w propozycji Komisji Europejskiej, a kwota, która może nam przypaść, już budzi opory wśród innych krajów – podkreśla Zbigniew Kamieński, dyrektor Departamentu Energetyki w MG.
Jednak nie wszystkie dotacje będziemy w stanie wykorzystać. Eksperci nie mają wątpliwości, że wpisanie Polski do dwóch projektów dotyczących rozwijania energetyki wiatrowej na morzu (tzw. off-shore) to efekt nieporozumienia albo pobożnych życzeń.
Polska ma uczestniczyć wraz ze Szwecją, Niemcami i Danią w projekcie farm na Morzu Bałtyckim (Baltic I i II oraz Kriegers Flak). Komisja zaproponowała 150 mln dopłaty do tego przedsięwzięcia. Taką samą sumę chce dać Bruksela na innowacyjne konstrukcje elektrowni wiatrowych w projekcie Alpha Ventus na Morzu Północnym. W tej inwestycji obok Niemiec ma także uczestniczyć Polska.
– Projekty dotyczące energetyki wiatrowej, do których została dopisana Polska, nie mają obecnie nic wspólnego z naszym krajem. Polska nie jest przygotowana na wykorzystanie tych dotacji z UE – ocenia Katarzyna Michałowska z Instytutu Energetyki Odnawialnej.