Wzrost kosztu kredytu to pierwszy efekt kryzysu finansowego, który odczuwają zarówno firmy, jak i gospodarstwa domowe. Mimo, iż Rada Polityki Pieniężnej obniżyła koszt pieniądza do poziomu najniższego w historii (obecnie referencyjna stopa procentowa wynosi 4 proc.), to nie spowodowało to obniżenia kosztu kredytu. Jest on obecnie najdroższy od lat.
Różnica pomiędzy oprocentowaniem nowych kredytów w złotych a referencyjną stopą procentową, według najnowszych dostępnych danych ze stycznia, przekraczała 7 pkt proc. Pod koniec miesiąca, kiedy RPP po raz kolejny obniżyła stopy, wzrosła nawet do 7,35 pkt proc. Jeszcze w grudniu 2008 r. było to 6,4 pkt proc., a w lipcu 4,9 pkt proc.
Obniżki stóp procentowych nie nadążają za wzrostem marż kredytowych. Nie wynika to jednak jedynie z rosnącego kosztu pozyskiwania pieniędzy przez banki. Z miesiąca na miesiąc maleje bowiem oprocentowanie depozytów - banki płacą coraz mniej za oszczędności klientów.
– Spadające stopy procentowe jedynie neutralizują część tego efektu. Gdyby RPP ich nie obniżała, nowe kredyty byłyby jeszcze droższe – tłumaczy Maciej Reluga, główny ekonomista Banku Zachodniego WBK.
Większy koszt kredytu wynika przede wszystkim ze wzrostu ryzyka związanego z udzielaniem nowych pożyczek. Ze względu na spowolnienie gospodarcze w bankach wzrasta ilość niespłacanych pożyczek. Muszą przez to tworzyć coraz większe rezerwy. Eksperci przewidują przy tym, że w kolejnych miesiącach wzrosną one jeszcze bardziej. Banki przerzucają więc koszt ryzyka na klientów, którzy obecnie zaciągają kredyty.