Czekasz na realizację zlecenia, a cena rośnie

Inwestor składający dyspozycję nie wie ani kiedy, ani po jakiej cenie jego zlecenie zostanie zrealizowane. Aby ograniczyć ryzyko, dużą transakcję trzeba podzielić na kilka mniejszych realizowanych w kolejnych dniach

Publikacja: 23.04.2009 01:30

Czekasz na realizację zlecenia, a cena rośnie

Foto: Fotorzepa, Kuba Kamiński Kub Kuba Kamiński

Kupowanie i umarzanie jednostek funduszy inwestycyjnych ma w sobie element loterii. Inwestor, składając zlecenie, zna bieżącą wartość jednostki; może ją sprawdzić np. na stronie internetowej towarzystwa funduszy inwestycyjnych (TFI). Jednak jego transakcja zostanie zrealizowana kilka dni później. I to po kursie obowiązującym w dniu rozliczenia, a nie w dniu złożenia dyspozycji.

Co gorsza, trudno jest przewidzieć, kiedy to dokładnie nastąpi. Ustawa o funduszach inwestycyjnych nakazuje tylko, by w statucie funduszu był określony maksymalny termin oczekiwania na realizację dyspozycji kupna jednostek (liczony od momentu dokonania wpłaty przez klienta) i umorzenia (liczony od momentu złożenia dyspozycji). Przewidziane w przepisach maksimum to siedem dni. I właśnie taki termin jest normą w statutach funduszy. Dodatkowo pojawia się przy nim zastrzeżenie, że oczekiwanie może się wydłużyć w wyniku okoliczności, na które fundusz nie ma wpływu, i za które nie odpowiada.

Przy takiej zmienności, jaką obserwujemy od miesięcy na giełdach, tygodniowe oczekiwanie na realizację zlecenia może mieć ogromny wpływ na rezultat inwestowania. Przykładów, że w ciągu tygodnia ceny na giełdzie mogą się zmienić nawet o kilkanaście procent, nie trzeba długo szukać. Na przykład 18 marca na zamknięciu sesji na warszawskiej giełdzie wartość WIG20 wynosiła 1453 punkty. Tydzień później, 25 marca, ten sam indeks był wart 1633 punkty, czyli ponad 12 proc. więcej. Ruchy w dół bywały jeszcze gwałtowniejsze. Pomiędzy 10 a 17 lutego WIG20 spadł o więcej niż 16 proc.

Widać więc, że w zależności od tego, czy fundusz przetworzy zlecenie błyskawicznie, czy wykorzysta cały ustawowy termin, klient może w skrajnym przypadku zyskać lub stracić nawet kilkanaście procent. Na takie ryzyko narażeni są przede wszystkim klienci funduszy akcyjnych mających w portfelach najwięcej akcji; ich notowania są szczególnie wrażliwe na ruchy na giełdzie.

Pocieszające jest jedynie to, że tydzień to maksymalny okres oczekiwania. W praktyce na realizację zlecenia czeka się krócej, najczęściej dwa, trzy dni robocze. I to niezależnie od tego, czy dyspozycja jest składana w tradycyjny sposób w punkcie obsługi klienta czy przez kanały elektronicznie.

Aby ograniczyć ryzyko związane z nagłym skokiem kursów na giełdzie, warto uśrednić cenę, po jakiej jednostki są kupowane. Jeśli oszczędzamy systematycznie, np. co miesiąc przeznaczając określoną kwotę na wpłatę do funduszu, osiągamy ten efekt bez szczególnych zabiegów. Ale przy tak rozregulowanym rynku, jaki mamy obecnie, nawet jedno większe zlecenie kupna warto podzielić na kilka mniejszych, realizowanych np. co kilka dni.

Nasza korzyść polega wtedy na tym, że kupujemy jednostki po różnych cenach. Nie ryzykujemy, że wszystkie nabędziemy, płacąc wysoką cenę obowiązującą jednego dnia, podczas chwilowego szczytu. Trzeba tylko tak dobrać kwoty zakupów, by niepotrzebnie nie uiszczać towarzystwu opłaty dystrybucyjnej wyliczonej według wyższej stawki. Poziom tej opłaty zależy od łącznego stanu środków klienta w danym towarzystwie funduszy inwestycyjnych lub w danym funduszu, a nie od kwoty pojedynczego zlecenia.

Podobne reguły dotyczą umarzania jednostek, z tym że oczywiście wtedy chodzi o uzyskanie jak najwyższej ceny. Można też nie przejmować się opłatami, bo większość TFI umarza jednostki bez prowizji.

Polowanie na jednorazową korzystną cenę zakupu lub sprzedaży nie ma wielkiego sensu, bo fundusze nie nadają się do spekulacji. Najlepiej inwestować w nie na kilka lat.

[ramka][b]Opinia

Cezary Markiewicz zarządzający funduszem Allian z Aktywnej Alokacji[/b]

W przypadku funduszy aktywnej alokacji decyzja o momencie nabycia akcji jest przenoszona z klienta na zarządzającego. To od jego umiejętności zależy wynik funduszu. Takie rozwiązanie może się okazać szczególnie przydatne w czasach dużej zmienności na rynkach finansowych.W tego typu funduszach część akcyjna może stanowić od 0 do 80 proc. portfela. Pozostałe środki są lokowane w papiery dłużne. Uczestnik funduszu zwolniony jest z bieżącego śledzenia sytuacji na rynku i decydowania o przenoszeniu środków z jednego rodzaju inwestycji do drugiego (np. więcej obligacji, mniej akcji lub na odwrót).Trudno teraz radzić, co klienci funduszy powinni zrobić ze swoimi oszczędnościami, bo to zależy od ich preferencji i skłonności do ryzyka. Najlepsze efekty przynosi systematyczne inwestowanie stałej kwoty. —w.i.

Aby ocenić efekty inwestycyjne funduszy, musimy je do czegoś odnieść. Takim punktem odniesienia może być np. średni wynik dla danej grupy funduszy. Z reguły stosuje się jednak specjalnie skonstruowany benchmark, czyli wzorzec. Najpierw ustala się, w co inwestują dane fundusze zgodnie ze swoimi statutami i ogólnie przyjętymi regułami (np. fundusze obligacji – w obligacje i bony skarbowe) i w jakich proporcjach. Potem wylicza się, jaki byłby wynik z tak zbudowanego portfela (podajemy to na wykresach).Stworzyliśmy wzorce dla podstawowych grup funduszy operujących na krajowym rynku.

[b]Porównanie wyników[/b]

- Benchmark dla funduszy akcyjnych składa się w 80 proc. ze zmiany wskaźnika WIG, a 20 proc. to średnia stopa zwrotu z obligacji skarbowych.

- Wskaźnik dla funduszy akcyjnych inwestujących w małe i średnie spółki w 80 proc. składa się z indeksu mWIG40, a w 20 proc. ze średniej stopy zwrotu z obligacji skarbowych.

- W przypadku funduszy zrównoważonych 50 proc. benchmarku stanowi WIG, a resztę – średnia stopa zwrotu z obligacji skarbowych.

- Wyniki funduszy stabilnego wzrostu porównujemy ze wskaźnikiem złożonym z indeksu WIG (35 proc.), średniej stopy zwrotu z obligacji skarbowych (40 proc.) i średniej stopy zwrotu z bonów skarbowych (25 proc.).

- Konstrukcja benchmarku dla funduszy obligacji jest następująca: 80 proc. to średnia stopa zwrotu z obligacji skarbowych i 20 proc. średnia stopa zwrotu z bonów skarbowych.

- Wskaźnik dla funduszy pieniężnych w całości składa się ze średniej stopy zwrotu z bonów skarbowych. —c.a.[/ramka]

masz pytanie, wyślij e-mail do autora [mail=p.ceregra@rp.pl]p.ceregra@rp.pl[/mail]

Kupowanie i umarzanie jednostek funduszy inwestycyjnych ma w sobie element loterii. Inwestor, składając zlecenie, zna bieżącą wartość jednostki; może ją sprawdzić np. na stronie internetowej towarzystwa funduszy inwestycyjnych (TFI). Jednak jego transakcja zostanie zrealizowana kilka dni później. I to po kursie obowiązującym w dniu rozliczenia, a nie w dniu złożenia dyspozycji.

Co gorsza, trudno jest przewidzieć, kiedy to dokładnie nastąpi. Ustawa o funduszach inwestycyjnych nakazuje tylko, by w statucie funduszu był określony maksymalny termin oczekiwania na realizację dyspozycji kupna jednostek (liczony od momentu dokonania wpłaty przez klienta) i umorzenia (liczony od momentu złożenia dyspozycji). Przewidziane w przepisach maksimum to siedem dni. I właśnie taki termin jest normą w statutach funduszy. Dodatkowo pojawia się przy nim zastrzeżenie, że oczekiwanie może się wydłużyć w wyniku okoliczności, na które fundusz nie ma wpływu, i za które nie odpowiada.

Pozostało jeszcze 84% artykułu
Materiał Promocyjny
Porównywarka finansowa, czyli jak szybko wybrać najlepszy produkt bankowy
Ekonomia
Świetny debiut Diagnostyki na GPW. Akcje mocno w górę
Ekonomia
Zielona energia z morskiej farmy Baltica 2 popłynie już za dwa lata
Ekonomia
Bezpieczne ferie z Wojażerem
Materiał Promocyjny
Weekendowe Nadania od InPost – usprawnij logistykę Twojej firmy