Wczoraj giełdowi gracze przystąpili do jeszcze bardziej intensywnych zakupów akcji, niż miało to miejsce przed długim weekendem. Wydaje się, że rynek dużych spółek ma wielką ochotę zmierzyć się z poziomem tegorocznego szczytu wyznaczonego na 6 stycznia. Obecnie WIG20 do jego pokonania brakuje już tylko niespełna 2,5 proc. Wczoraj WIG20 ciągnięty w górę przez akcje banków i KGHM zyskał 4,2proc. Obroty na całym rynku przekroczyły 1,5 mld zł, co – zważywszy na nieobecność graczy z londyńskiego City – jest wynikiem imponującym.

To, co nie udało się giełdowym tuzom, udało się tzw. szerokiemu rynkowi. Wczoraj WIG po wzroście o 3,4 proc. znalazł się na najwyższym poziomie w tym roku. Na koniec dnia pokonał nawet barierę 30 tys. pkt. Ostatni raz na tym poziomie WIG przebywał w październiku ubiegłego roku.

Nastrojów na giełdzie nie popsuł poranny raport Komisji Europejskiej, która oczekuje, że w tym roku PKB w Polsce spadnie o 1,4 proc., choć jeszcze na początku roku oczekiwano 2-proc. wzrostu. Żadnego wrażenia nie zrobiła też informacja, że Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) prawdopodobnie ogłosi pandemię grypy. Na początku ubiegłego tygodnia sama wiadomość o pojawieniu się problemu świńskiej grypy spowodowała znaczne spadki cen akcji.

Optymizm panował też na giełdach zachodnich, choć tam zwyżki notowań były mniejsze niż u nas. Indeks giełdy we Frankfurcie zyskał 2,8 proc. , w Paryżu - 2,5 proc. w Londynie - 1,5 proc.

W USA nastroje poprawił raport o wyższej, niż sądzono, liczbie zawartych przedwstępnych umów na zakup domów. Pierwszy raz od pół roku wzrosły też wydatki na inwestycje budowlane. W Nowym Jorku najmocniej drożały akcje banków. Inwestorzy spodziewają się, że nie będą one już potrzebowały wsparcia rządowego - decyzja o tym zostanie ogłoszona w czwartek. Dow Jones zyskał wczoraj 2,6 proc.