Ten, kto pod koniec stycznia 2009 r. podjął ryzyko i zainwestował w akcje, dziś ma pokaźne zyski. Na giełdzie ceny wzrosły średnio o około 18 proc., ale było kilka spółek, dzięki którym można było co najmniej podwoić kapitał. I wcale nie były to małe firmy, jak to zazwyczaj bywa przy tak znacznych zwyżkach w krótkim okresie.
Na przykład na walorach Lotosu przez trzy miesiące można było zyskać prawie 115 proc. Warto przypomnieć, że np. analitycy Deutsche Banku w raporcie z 26 stycznia wycenili akcję tej spółki na 7 zł i zalecali pozbycie się tych walorów. Dziś po trzech miesiącach też zaczynają przeważać rekomendacje „sprzedaj” z tą różnicą, że cena jest prawie o 10 zł wyższa.
Zysk z KGHM przekroczył 95 proc. I tu również pojawia się coraz więcej rekomendacji zalecających sprzedaż papierów. Dla inwestorów krótkoterminowych, którzy teraz zastanawiają się, czy nie kupić akcji, może to być sygnał ostrzegawczy. Wszyscy oczekują pogorszenia wyników finansowych spółek w pierwszym kwartale (właśnie trwa publikacja raportów). W najbliższych miesiącach można zatem się spodziewać korekty.
Straty przyniosła inwestycja w akcje co czwartej spółki. W grupie tej znalazły się firmy przeżywające problemy, m.in. Krosno, Wistil, Monnari czy Vistula.
Wyraźna poprawa na giełdzie sprzyja funduszom inwestycyjnym. Spośród 409 funduszy, dla których policzyliśmy stopy zwrotu, przeszło 80 proc. wykazało zyski. Zdecydowanie najlepsze wyniki mają fundusze najbardziej ryzykowne. O ponad 40 proc. przez trzy miesiące wzrosła wartość jednostek ING Rosja i DWS Rosja. Podobny wynik uzyskał fundusz Allianz Budownictwa 2012, który koncentruje się na akcjach spółek mogących czerpać profity z organizacji finałów Euro 2012.