Dobrym sposobem oszczędzania są fundusze inwestycyjne (co prawda w czasie bessy znalazły się one w niełasce). Najlepiej, gdy oszczędza się za ich pośrednictwem systematycznie i przynajmniej przez kilka lat. Wpłacając pieniądze co miesiąc, uśredniamy cenę zakupu jednostek. Unikniemy dzięki temu jednorazowego, dużego zakupu w najmniej korzystnym momencie, czyli na tzw. górce. Systematyczne inwestowanie pozwala więc uodpornić się na wahania giełdowej koniunktury. I oczywiście odkładanych pieniędzy nie powinniśmy ruszać. Warto np. przeczekać bessę i dotrwać do ponownej fali zwyżek. Sprzedaż jednostek, gdy ich notowania są niskie, to bardzo złe rozwiązanie.
Do systematycznego oszczędzania przeznaczone są specjalne programy oferowane przez towarzystwa funduszy inwestycyjnych. Ich zaletą są niskie koszty. Klient, który zadeklaruje, że będzie systematycznie przekazywać pieniądze, może liczyć na zniżki w opłatach manipulacyjnych.
Ważne są również niewysokie progi wejścia (ile trzeba wypłacać co miesiąc). W większości programów wystarczy 100 zł miesięcznie, a czasami nawet 50 zł.
Niektóre towarzystwa funduszy inwestycyjnych (TFI) proponują specjalne programy dla dzieci. Uposażonym jest wtedy dziecko, a wpłaty robią np. rodzice czy dziadkowie. Dziecko zyskuje dostęp do pieniędzy po osiągnięciu pełnoletności. Rodzice mogą przed tym terminem dysponować zgromadzonymi pieniędzmi, ale najczęściej możliwość ta jest ograniczona do 2 tys. zł miesięcznie.
Produkty oszczędnościowe dla dziecka oferują również towarzystwa ubezpieczeniowe. Na ogół są to ubezpieczenia z funduszem kapitałowym. Nie ma więc gwarantowanego zysku. Klient ponosi takie same ryzyko jak w funduszu inwestycyjnym. Miesięczna składka wynosi zwykle 200 – 300 zł, jeśli chcemy odłożyć w ciągu 15 lat ok. 50 tys. zł.