Obraz światowych giełd uległ w ciągu zaledwie kilku dni diametralnej zmianie. Przede wszystkim chodzi tu o postawę graczy na rynku amerykańskim.
Jeszcze przed tygodniem dyskontowali oni coraz lepsze dane z gospodarki i lepsze od oczekiwań wyniki firm za pierwszy kwartał. Wydawało się, że nieszczególnie zwracali uwagę na to, co działo się w Europie w związku z dramatyczną sytuacją w zadłużonej Grecji.
Jednak w końcówce tygodnia również za oceanem nastąpiło tąpnięcie, jakiego nie widziano od ponad 20 lat. Tym samym amerykańskie giełdy akcji dołączyły do ogólnoświatowego trendu pozbywania się ryzykownych aktywów.
Niestety, w połączeniu z wciąż napiętą sytuacją w Grecji źle to wróży na nadchodzące dni. Wprawdzie nie można wykluczyć próby odreagowania, ale ze wzrostowym trendem chyba na dłużej musimy się pożegnać.
Rynki wschodzące odczuły to szczególnie dotkliwie. Reprezentujący je indeks w ciągu tygodnia stracił na wartości ponad 7 proc. Najbardziej ucierpiały rynki w Rumunii, Turcji i na Węgrzech.