Wiceminister energetyki Anatolij Janowski zwrócił się w tej sprawie do Philipa Lowe'a kierującego w Komisji Europejskiej dyrekcją generalną ds. energetyki.
– To wyjątkowa sytuacja w międzynarodowym biznesie. Nie znam drugiego przypadku, by firma, która ma ponad 21 proc. akcji innej firmy, nie miała swoich przedstawicieli w jej władzach ani nie była dopuszczana na walne zgromadzenie. A Surgutnieftiegaz kupił akcje MOL dwa lata temu i do dziś transakcja nie została zarejestrowana przez węgierskie władze – mówi „Rz" Witalij Kriukow, główny analityk rynków paliwowych IFD Kapitał w Moskwie.
Od początku, czyli od kwietnia 2009 r., gdy Surgut kupił akcje MOL od austriackiego OMV, transakcja ta budzi emocje. Rosjanie nie informowali władz spółki, że negocjują zakup. Nie przedstawili swojej strategii ani planów. Budapeszt uznał więc takie działania za próbę wrogiego przejęcia.
– Ta transakcja jest podstawą do rozpoczęcia długoletniej wzajemnie korzystnej współpracy – zapewniał prezes Surgutu Władimir Bogdanow. To on, według rosyjskich mediów, kontroluje ten czwarty naftowy koncern Rosji. Oficjalnie ma ok. 5 proc. akcji. Pozostali akcjonariusze MOL (m.in. Skarb Państwa
– 7,1 proc.; czeski CEZ – 7,3 proc., inwestorzy zagraniczni – 25,8 proc.) zażądali od Rosjan ujawnienia akcjonariuszy. Ale Surgut odmówił. Koncern nie ujawnia ich także w Rosji, mimo że jest notowany na giełdzie. Spółka (ok. 100 tys. pracowników) uchodzi za najbogatszą w sektorze. Nie korzysta z kredytów. Na kontach ma ok. 20 mld dol. wolnej gotówki.