Komentarz: Armia a przetarg na LTE

Publikacja: 15.04.2011 12:58

To nie był dobry tydzień dla polskiego mobilnego internetu. Urząd Komunikacji Elektronicznej poinformował, że przetarg na częstotliwości, które mają być wykorzystane dla technologii LTE, na pewno nie zostanie ogłoszony w tym roku. Trudno uznać to za zaskoczenie. Deklaracja Anny Streżyńskiej, prezes UKE, że „przetargu nie będzie", raczej nikogo nie zaskoczyła. To element nacisku, wyniesienia sprawy z zaciszy gabinetów na telekomunikacyjną wokandę.

Powodem tego „wzmożenia" jest przedłużające się milczenie armii, która odmawia określenia terminu zwolnienia częstotliwości w paśmie 700-800 MHz. Bez nich organizowanie przetargu na superszybki internet bezprzewodowy nie ma najmniejszego sensu.

W rpkom.pl od pewnego czasu próbowaliśmy się dowiedzieć, dlaczego tak się dzieje. Pytaliśmy nieoficjalnie, sondowaliśmy w urzędach, u regulatora, u osób które wiedzą gdzie przyłożyć ucho, jaki numer wykręcić. Nic. Także oficjalnie. Sztab Generalny Wojska Polskiego na nasze oficjalne pytania wykręcił się urzędniczą papką, której wydźwięk można porównać do odzywki szatniarza z "Misia" Stanisława Barei: - Nie mam pańskiego płaszcza i co mi pan zrobi?

UKE też rozkłada ręce, wskazując że wojsko, uzasadniając swoją odmowę, powołuje się na pismo, którego treść jest tajna. Ostatnią deską ratunku wydał się zaprzyjaźniony oficer wysokiego szczebla, z wieloletnim doświadczeniem w Sztabie Generalnym, do którego zwróciłem się o pomoc w tej sprawie. Nasze nadzieje na rozwikłanie sprawy zdusił jednak w zarodku. – Myśl wojskowa jest najwyższą formą rozumu, a decyzje Armii są najtrafniejsze we Wszechświecie – powiedział. – Jeśli wojsko wynalazłoby swoją matematykę, to z pewnością byłaby ona lepsza od tej oficjalnej – dodał. Wygląda na to, że w kwestii częstotliwości potrzebnych operatorom i klientom oraz informowania o swoich planach armia ma także swoją unikalną logikę.

Złośliwości na bok. Określenie terminów zwolnienia częstotliwości i umożliwienie rynkowym graczom sprawnego planowania oraz unikanie działań „z partyzanta" to jedno. Bardziej niż ta jednostkowa sprawa martwi jednak zasłona, za którą podejmowane są decyzje ważne dla rynku. Dotyczy to także Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, które np. o unieważnieniu ważnego przetargu wartego 500 mln zł (system łączności TETRA) informuje w kuluarowych rozmowach w czasie komercyjnej konferencji.

W każdej takiej sytuacji powinno być jasne dlaczego podjęto taką a nie inną decyzje, jakie były opcje do rozważenia, jaki jest plan B, kto za co odpowiada i jakie są terminy wykonania konkretnych zadań. Dotyczy to zarówno przetargu, na który podatnicy wyłożą kilkaset milionów, jak i komercyjnej technologii LTE, która na wielu obszarach kraju może stać się jedynym sposobem dostarczenia dostępu do sieci.

To nie był dobry tydzień dla polskiego mobilnego internetu. Urząd Komunikacji Elektronicznej poinformował, że przetarg na częstotliwości, które mają być wykorzystane dla technologii LTE, na pewno nie zostanie ogłoszony w tym roku. Trudno uznać to za zaskoczenie. Deklaracja Anny Streżyńskiej, prezes UKE, że „przetargu nie będzie", raczej nikogo nie zaskoczyła. To element nacisku, wyniesienia sprawy z zaciszy gabinetów na telekomunikacyjną wokandę.

Powodem tego „wzmożenia" jest przedłużające się milczenie armii, która odmawia określenia terminu zwolnienia częstotliwości w paśmie 700-800 MHz. Bez nich organizowanie przetargu na superszybki internet bezprzewodowy nie ma najmniejszego sensu.

Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy