Rz: Wobec tego, co dzieje się ostatnio w Europie, hasła w rodzaju „farmacja bezpieczną inwestycją nawet w kryzysie" nie straciły przypadkiem na aktualności?
David Brennan:
Problemy makroekonomiczne, z jakimi zmaga się strefa euro oraz USA, mają wpływ także na naszą branżę. Przede wszystkim rządy poszczególnych krajów dążą do obniżek cen leków. Efekt? Choć popyt rośnie, firmy zarabiają coraz mniej. W ciągu ostatnich dziewięciu miesięcy AstraZeneca odnotowała 6,5-proc. spadek przychodów ze sprzedaży w Europie, choć sprzedało się o 7 proc. więcej preparatów niż przed rokiem.
Czyli nawet akcje firm farmaceutycznych nie są dziś bezpieczną lokatą kapitału?
To zależy, co rozumiemy przez hasło „bezpieczna". Nasze akcje na amerykańskiej giełdzie w ciągu dziewięciu miesięcy tego roku straciły na wartości 2 proc. – w Europie nawet 15 proc. – ale rocznie płacimy 6,5 proc. dywidendy. Więc ktoś, kto je kupił, nawet jeśli nie jest szczęśliwy z powodu przychodów, ma świadomość, że w długiej perspektywie i tak może liczyć na spory zwrot. W trudnych czasach nie ma bezpiecznych inwestycji, ale można szukać firm z dobrym cash flow, które stać na inwestycje i wypłatę dywidendy inwestorom. Duże firmy farmaceutyczne są wśród nich.