Grecka niechęć do reform może zarazić całe południe Europy

Grecki parlament wczoraj tuż przed północą zatwierdził nowe oszczędności. Ale politycy pod wpływem gwałtownych protestów tracą resztki zapału do wdrażania reform

Publikacja: 13.02.2012 01:36

Grecki parlament

Grecki parlament

Foto: AFP

Niedzielna debata w greckim parlamencie poprzedzająca głosowanie w sprawie nowych oszczędności była wyjątkowo burzliwa. Komuniści rzucali kartkami z treścią porozumienia, od którego uzależniona jest zagraniczna pomoc oddalająca widmo bankructwa kraju. Minister finansów Ewangelos Wenizelos groził, że jeśli do północy cięcia nie zostaną zaakceptowane, kraj zbankrutuje. Konserwatyści i socjaliści – największe partie w koalicji popierającej kierującego krajem ekonomistę – zagroziły wyrzuceniem z partii posłom, którzy nie poprą zawartego z UE kompromisu. Oba ugrupowania miały wystarczającą większość i o północy bolesne reformy zostały przegłosowane.

Zgodnie z najnowszym porozumieniem wynegocjowanym z Międzynarodowym Funduszem Walutowym, Komisją Europejską i Europejskim Bankiem Centralnym Grecja musi zmniejszyć wydatki o 3,3 miliarda euro. Do 2015 roku ma zlikwidować 150 tys. miejsc pracy w rozrośniętej administracji publicznej. O 22 proc. powinna zostać zmniejszona pensja minimalna. W zamian Ateny otrzymają 130 miliardów euro. Ale wciąż jeszcze nie wprowadziły wszystkich reform, do których zobowiązały się w zamian za pierwszy pakiet ratunkowy w wysokości 110 miliardów euro.

Greckich polityków do wprowadzania bolesnych cięć zniechęcają gwałtowne społeczne protesty. W niedzielę w czasie debaty w parlamencie doszło do najgwałtowniejszych walk demonstrantów z policją od kilku miesięcy. Spłonęło kilka zabytkowych budynków w centrum Aten. – Grecka klasa polityczna łatwo ulega presji społecznej. Nic dziwnego, że Europa obawia się, iż uzgodnione reformy mogą nie zostać wprowadzone w życie – mówi „Rz" dr Theofanis Exadaktylos, ekonomista z Uniwersytetu w Surrey.

„Greckie obietnice już nam nie wystarczą" – zapowiadał niemiecki minister finansów Wolfgang Schäuble w opublikowanym w niedzielę wywiadzie dla „Welt am Sonntag". Niemiecki polityk ostrzegał, że albo Grecy wdrożą reformy i staną się konkurencyjną gospodarką, albo staną przed wizją wystąpienia z euro. Jego zdaniem Grecja to szczególny przypadek, a jej ratowanie jest większym wyzwaniem niż zjednoczenie Niemiec. Chwalił za to Portugalię.

Ale oszczędności również w Portugalii wywołują bunt. W sobotę na ulice Lizbony wyszło nawet 300 tysięcy osób.

– To największy protest od 30 lat – mówił Armenio Carlos, przewodniczący związku zawodowego CGTP. Władze Portugalii, która otrzymała pomoc w wysokości 78 miliardów euro, mają się w tym tygodniu rozliczyć z wdrażanych reform. Do tej pory sprywatyzowały część przedsiębiorstw, skróciły urlopy, obniżyły o 15 proc. pensje w sektorze publicznym i próbują zwiększyć wydajność sektora prywatnego. W wielu firmach pracownicy muszą za darmo pracować pół godziny dłużej dziennie. Mimo to portugalskie PKB ma w tym roku zmaleć o 3 proc. Dlatego związki zawodowe domagają się zakończenia ich zdaniem nieskutecznej polityki cięć i zapowiedziały kolejne demonstracje na 29 lutego.

Na przyszłą niedzielę protesty zapowiadają też hiszpańscy związkowcy niezadowoleni ze zmian w prawie pracy, które mają ułatwiać zwolnienia pracowników.

– W Hiszpanii, Portugalii czy we Włoszech politycy są bardziej odpowiedzialni i wiedzą, że nie ma innego wyjścia niż reformy. Niestety, trudno się nie zgodzić, że Grecja to specjalny przypadek. Ale unijna metoda kija i marchewki zmusi greckich polityków do spełnienia obietnic – uważa dr Exadaktylos.

Niedzielna debata w greckim parlamencie poprzedzająca głosowanie w sprawie nowych oszczędności była wyjątkowo burzliwa. Komuniści rzucali kartkami z treścią porozumienia, od którego uzależniona jest zagraniczna pomoc oddalająca widmo bankructwa kraju. Minister finansów Ewangelos Wenizelos groził, że jeśli do północy cięcia nie zostaną zaakceptowane, kraj zbankrutuje. Konserwatyści i socjaliści – największe partie w koalicji popierającej kierującego krajem ekonomistę – zagroziły wyrzuceniem z partii posłom, którzy nie poprą zawartego z UE kompromisu. Oba ugrupowania miały wystarczającą większość i o północy bolesne reformy zostały przegłosowane.

Pozostało jeszcze 80% artykułu
Ekonomia
Brak wody bije w konkurencyjność
Ekonomia
Kraina spierzchniętych ust, kiedyś nazywana Europą
Ekonomia
AI w obszarze compliance to realna pomoc
Ekonomia
W biznesie nikt nie może iść sam
Ekonomia
Oszczędna jazda – techniki, o których warto pamiętać na co dzień