Konsument spierający się z bankiem ma prawo skierować sprawę do sądu, ale jest to droga długa, kosztowna i dość kłopotliwa. Wejście na nią ma sens wtedy, gdy rzecz dotyczy znacznej kwoty. W wielu sytuacjach lepszym rozwiązaniem będzie zwrócenie się o pomoc do arbitra bankowego. Dla banku jego rozstrzygnięcie jest wiążące. Konsument może się od niego odwoływać do sądu powszechnego.
Praktyka pokazuje, że do arbitra trafiają przede wszystkim sprawy dotyczące kredytów; stanowiły one niemal dwie trzecie ogólnej liczby wniosków złożonych w 2011 r.
Mniej więcej połowa tej grupy to spory związane z kredytami hipotecznymi. Najwięcej wątpliwości budziły zasady ustanawiania zabezpieczeń (takich jak ubezpieczenia pomostowe czy podwyższona marża) na okres przejściowy, czyli do czasu wpisania hipoteki do księgi wieczystej.
Klienci spierali się też często z bankami o zasady przedterminowej spłaty kredytów. Jednak sprawy te zwykle przegrywali. Jak wyjaśnia arbiter w swoim sprawozdaniu, błędem popełnianym przez wielu kredytobiorców było niezapoznanie się z umową i dokonywanie wpłat w dowolnych terminach i kwotach, bez wcześniejszego powiadomienia banku o takim zamiarze, choć wymagały tego zapisy umowy.
W 2011 r. zwiększyła się liczba spraw kierowanych do Bankowego Arbitrażu Konsumenckiego przez spadkobierców kredytobiorców, żądających zwolnienia ich z obowiązku spłaty odziedziczonego długu. Ich główny argument najczęściej dotyczył tego, że bank udzielił kredytu osobie w zaawansowanym wieku, w dodatku nieposiadającej odpowiedniej zdolności kredytowej.