Od kilku miesięcy trwa burza wokół polis na życie z ubezpieczeniowym funduszem kapitalowym (UFK). Bardzo dużo zastrzeżeń budzą nieuczciwe praktyki stosowane przy sprzedaży tych produktów oraz wysokie koszty pośrednictwa.
Umowy są skomplikowane i klienci często ich nie rozumieją. Ale wprowadzeni w błąd czy niedoinformowani wpłacają pieniądze na inwestycję, która jest dla nich niekorzystna, a nawet prowadzi do utraty części lub całości powierzonego kapitału.
Wiele osób sądzi, często na skutek informacji otrzymanych od sprzedawcy produktu, że polisa z funduszem kapitałowym jest bezpieczną formą oszczędzania, alternatywną wobec lokaty bankowej, natomiast lepiej od niej oprocentowaną. Poza tym ludziom wydaje się, że z takiego funduszu można wycofać pieniądze w dowolnym momencie, tak jak z otwartego funduszu inwestycyjnego.
Jako pierwszy problem dostrzegł rzecznik ubezpieczonych. W grudniu ubiegłego roku opublikował raport omawiający drażliwe kwestie związane z missellingiem (wprowadzaniem w błąd przy sprzedaży).
Sprawą zainteresowała się Komisja Nadzoru Finansowego. Nieprawidłowości dostrzegli również sami ubezpieczyciele i zadeklarowali walkę z tym zjawiskiem.