Zlikwidujemy godzinę czarnkową – ogłosiła podczas konferencji prasowej minister edukacji Barbara Nowacka. Jak zapowiedziała, prace w ministerstwie w tym zakresie już się toczą.
Godziny dostępności nauczycieli – tzw. czarnkowe – zostały wprowadzone 1 września 2022 r. przez ówczesnego szefa resortu edukacji Przemysława Czarnka w wymiarze jednej godziny tygodniowo. To dodatkowa godzina przeznaczona na konsultacje z rodzicami, ale także czas, w którym nauczyciel jest dostępny dla uczniów. Za tę dodatkową godzinę nauczyciele nie otrzymują wynagrodzenia chociaż w zasadzie powiększa ona ich pensum (czyli czas pracy przy tablicy).
Nauczyciele z tego rozwiązania nie byli zadowoleni, tłumacząc, że najczęściej nikt na te godziny nie przychodzi, a rodzice, gdy chcą porozmawiać o dziecku, kontaktują się z nimi za pośrednictwem dzienników elektronicznych lub umawiają się na indywidualne spotkania. Także oświatowe związki zawodowe wielokrotnie podnosiły tę sprawę na spotkaniach z kierownictwem resortu edukacji.
Dotąd nie zakładano możliwości likwidacji godziny czarnkowej
Jednak jak dotąd nie brano pod uwagę możliwości zlikwidowania godziny czarnkowej. Tłumaczono, że jest to czas, który można przeznaczyć na pomoc uczniowi w uzupełnieniu wiedzy np. po okresie choroby. Jeszcze na początku stycznia wiceszef MEN Henryk Kiepura w odpowiedzi na interpelację poselską posłanki PSL-TD Agnieszki Kłopotek tłumaczyła, że ministerstwo jest otwarte na korekty. "Ministerstwo Edukacji Narodowej planuje przyjrzeć się efektywności wprowadzonych w 2022 r. zmian i jest otwarte na dyskusje o ewentualnych korektach (w tym np. rozszerzenia listy możliwych czynności i działań nauczyciela w czasie tzw. godziny dostępności)". A wiceministra Katarzyna Lubnaeur wielokrotnie w mediach podkreślała, że są one potrzebne, tylko muszą być zorganizowane tak, by uczestniczyło w nich więcej dzieci np. zaraz po lekcjach. O likwidacji nie było mowy.