Hiszpan jest pierwszym szefem unijnej dyplomacji, który pojechał w rejon frontu w Donbasie. Ma to być wyraz solidarności zjednoczonej Europy z zagrożoną rosyjską inwazją Ukrainą. Ale też i bezsilności Brukseli.
– Bezpieczeństwo Europy to nasze bezpieczeństwo. Dlatego negocjacje w tej sprawie nie mogą być ograniczone do dwóch stron, Ameryki i Rosji, NATO i Rosji. W 2022 r. nie ma miejsca na strefy wpływów. Nie może być Jałty 2 – ostrzegł Borrell.
Czytaj więcej
Szef unijnej dyplomacji, Josep Borrell, pojawił się na linii frontu na wschodniej Ukrainie, gdzie od 2014 roku trwa konflikt między ukraińską armią a prorosyjskimi separatystami.
Ale nie tylko on uważa, że krąg negocjacji powinien być poszerzony. Także szef ukraińskiej dyplomacji Dmytro Kuleba wskazał, że żadne decyzje dotyczące jego kraju nie mogą być podejmowane bez udziału Kijowa.
10 stycznia w Genewie rozpoczną się rozmowy między przedstawicielami Rosji i USA w sprawie warunków, na jakich Władimir Putin gotów jest zrezygnować z inwazji na Ukrainę, w tym zobowiązania Sojuszu Atlantyckiego, że nigdy nie przyjmie do swojego grona Kijowa. Dwa dni później ta sama kwestia będzie poruszona w Brukseli na Radzie Rosja–NATO. Ale dopiero 13 stycznia do rokowań zostaną włączenie Ukraińcy w ramach OBWE. Tego dnia w Wiedniu program rocznego przewodnictwa Polski w tej organizacji przedstawi minister Zbigniew Rau.