Ujawnienie podboju seksualnego ofierze zdrady jest karalne – orzekł włoski Sąd Kasacyjny i skazał winowajczynię na 300 euro grzywny. 36-letnia Graziella dwa lata temu nawiązała bliską znajomość z partnerem koleżanki Franki i między 29 a 31 lipca 2007 r. powiadomiła ją o tym aż pięcioma esemesami. Pierwszy był lakoniczny: „Jestem z Twoim mężczyzną”, a piąty triumfalny: „Giorgio mówi, że jestem dużo lepsza w łóżku”.
Giorgio w końcu się opamiętał i wrócił do Franki, z którą ma dziecko. A Franca poszła do sądu, domagając się od rywalki zadośćuczynienia finansowego za molestowanie i obrazę godności.
Sądy trzech instancji wydały sprzeczne wyroki i przyszła kolej na kasację. Sprawę gmatwał nieco fakt, że o romansie Giorgia z Graziellą wiedziało całe miasteczko, w tym Franca, i to długo przed otrzymaniem esemesów. Czy więc informowanie o tym, co wszyscy wiedzą, może być szkodliwe? Co więcej, kilka lat wcześniej sąd kasacyjny uznał gest „corna”, czyli zakomunikowanie rywalowi wyciągniętymi palcami: małym i wskazującym, że jest rogaczem, za niekaralny.
Tym razem sąd stwierdził, że esemesy, według obrońców elektroniczna wersja „corna”, obraziły „godność, cześć i honor Franki”. Graziella musi więc zapłacić France 300 euro i ponieść wynoszące 1000 euro koszta sądowe. „Corriere della Sera” komentuje wyrok jednoznacznie: „Jak zawsze w Italii o zdradzie można wiedzieć, ale biada temu, kto o tym powie głośno”.
Wyrok stał się też przedmiotem głębszej refleksji włoskich socjologów, którzy dochodzą do wniosku, że w obliczu rewolucji obyczajowej Włoszkom i Włochom coraz częściej wypada z ręki moralna busola. W efekcie przestali wierzyć własnemu wyczuciu i domagają się, by moralność zadekretować.