Szpital żąda przeprosin od internautów. Czy krytyka medyków ma granice?

Nawet jeśli jako pacjenci lub ich bliscy nie mamy dobrego zdania o lekarzach, lepiej powstrzymać się od obraźliwych określeń na temat ich pracy i samej placówki.

Publikacja: 06.02.2024 02:45

Szpital żąda przeprosin od internautów. Czy krytyka medyków ma granice?

Foto: Adobe Stock

Szpital Miejski w Świnoujściu, którego sprawę nagłośnił m.in. program „Uwaga!” TVN, skierował do internautów kilkanaście wezwań do usunięcia z grupy w mediach społecznościowych komentarzy i wpisów rzekomo godzących w jego dobre imię.

Jak precyzuje reprezentujący placówkę adwokat Michał Białkowski, zawierają one „nieprawdziwe lub obraźliwe sfomułowania”; domaga się ona, by podobne treści nie pojawiały się w internecie w przyszłości, a internauci zamieścili w grupie przeprosiny. – Żaden z autorów wpisów nie złożył do szpitala oficjalnej skargi w sprawie swojej lub swoich bliskich; jedno postępowanie – dotyczące członka rodziny jednej z autorek – toczy się przed rzecznikiem praw pacjenta – precyzuje.

Czytaj więcej

Pacjentka musi przeprosić szpital za szkalowanie w prasie

Przytacza, że w komentarzach padły m.in. określenia „umieralnia”, „totalna znieczulica” czy zarzuty, że do szpitala „idzie się po śmierć”. Zdaniem placówki godzą one w dobre imię spółki ją prowadzącą oraz zaufanie do podmiotu leczniczego i osób w nim zatrudnionych.

Adwokat Przemysław Wierzbicki, wspólnik w kancelarii KKLW Legal Kurzyński Wierzbicki, zauważa, że kluczowy jest fakt, iż chodzi o debatę na temat działalności podmiotu publicznego. – A w niej – zgodnie z orzecznictwem ETPC – obowiązują inne standardy; jeśli politycy muszą mieć „grubą skórę”, instytucje publiczne i ich pracownicy również powinni liczyć się z tym, że ich działania zostaną przez obywateli ocenione – wyjaśnia.

– Jeśli autorzy wypowiedzi nie podają fałszywych informacji jako faktów, to o naruszeniu dóbr osobistych raczej trudno mówić – wskazuje mecenas. Zastrzega, że sprawa może wyglądać inaczej, gdy w komentarzach mowa jest o przysłowiowych „mordercach w kitlach” lub jeśli ich autorzy obwiniają medyków z konkretnej placówki np. o śmierć bliskiego podczas zabiegu.

– Oczywiście to, czy konkretny lekarz – a nie sama reprezentująca go instytucja – mógłby zarzucić autorowi takich słów naruszenie dóbr osobistych, jest dyskusyjne; bardziej oczywistą sytuacją byłaby ta, w której padło już konkretne nazwisko – zauważa mec. Wierzbicki. Wtedy jednak mielibyśmy do czynienia już z informacją przedstawianą przez niego jako fakt. – Trudno jest jednak wskazać, w którym momencie ochrona dóbr osobistych instytucji może zostać od niej oddzielona i „przenieść się” np. na jej pracownika –konkluduje.

– Jeśli internauci opisują konkretne sytuacje, które dotknęły ich lub ich bliskich, przedstawiają dokładny opis zdarzenia, to nie widzę żadnej podstawy do tego, by wzywać ich do przeprosin lub usuwania wpisów – mówi adw. Krzysztof Witek z kancelarii Traple Konarski Podrecki i Wspólnicy.

Szpital Miejski w Świnoujściu, którego sprawę nagłośnił m.in. program „Uwaga!” TVN, skierował do internautów kilkanaście wezwań do usunięcia z grupy w mediach społecznościowych komentarzy i wpisów rzekomo godzących w jego dobre imię.

Jak precyzuje reprezentujący placówkę adwokat Michał Białkowski, zawierają one „nieprawdziwe lub obraźliwe sfomułowania”; domaga się ona, by podobne treści nie pojawiały się w internecie w przyszłości, a internauci zamieścili w grupie przeprosiny. – Żaden z autorów wpisów nie złożył do szpitala oficjalnej skargi w sprawie swojej lub swoich bliskich; jedno postępowanie – dotyczące członka rodziny jednej z autorek – toczy się przed rzecznikiem praw pacjenta – precyzuje.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konsumenci
Sąd Najwyższy orzekł w sprawie frankowiczów. Eksperci komentują
Prawo dla Ciebie
TSUE nakłada karę na Polskę. Nie pomogły argumenty o uchodźcach z Ukrainy
Praca, Emerytury i renty
Niepokojące zjawisko w Polsce: renciści coraz młodsi
Prawo karne
CBA zatrzymało znanego adwokata. Za rządów PiS reprezentował Polskę
Aplikacje i egzaminy
Postulski: Nigdy nie zrezygnowałem z bycia dyrektorem KSSiP