Średnie pensje w Polsce rosną po kilkanaście procent rocznie. Ta tendencja – zdaniem ekonomistów – utrzyma się do końca roku. Przy mocnym złotym oznacza to, że w przeliczeniu na euro wynagrodzenia w przedsiębiorstwach oscylują już średnio wokół tysiąca euro.
Nie są to jednak zawrotne pieniądze, biorąc pod uwagę, że np. w Wielkiej Brytanii średnia płaca jest trzykrotnie wyższa, nawet minimalne zarobki sięgają 1222,5 euro. Podobnie jest zresztą w Irlandii – równie chętnie wybieranej przez Polaków jako cel emigracji zarobkowej. Tam najniższe wynagrodzenie jest nawet wyższe niż w Anglii – blisko 1,5 tys. euro. Dla porównania w lipcu w polskich przedsiębiorstwach średnia płaca wynosiła ok. 978 euro.
– Różnice pomiędzy Polską a zachodem Europy są jeszcze znaczące, ale przy 12-procentowym wzroście wynagrodzeń w ciągu ostatniego roku gonimy bogatsze inne kraje Unii – wyjaśnia Rafał Cegielski, ekspert KPMG. – Poza tym na naszą korzyść działa mocny złoty, który powoduje, że wzrasta siła nabywcza naszej waluty. Już dziś znacznie mniej kupimy za zarobione w Anglii funty niż przed dwoma laty. Kurs brytyjskiej waluty spadł w tym czasie w stosunku do złotego o 28 proc.
Porównując siłę nabywczą, nie można zapomnieć o kosztach utrzymania. Te w Wielkiej Brytanii są nieporównywalnie wyższe niż w Polsce.
Wzrost siły nabywczej dostrzegli już pracownicy, którzy jeszcze do niedawna masowo emigrowali za pracą do Europy Zachodniej. Mniejsze zainteresowanie widać w opublikowanych w ubiegłym tygodniu danych brytyjskiego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Wynika z nich, że liczba rejestrujących się do pracy w Wielkiej Brytanii imigrantów ze wschodniej i centralnej Europy spadła do najniższego poziomu od czterech lat, czyli od przystąpienia tych krajów do Unii Europejskiej.