Obraz wyłaniający się z najnowszych prognoz nie jest zbyt optymistyczny. Szczególnie prognozy niektórych ekonomistów są wyjątkowo pesymistyczne. – Zazwyczaj jest tak, że wśród ekonomistów bankowych powszechne jest zjawisko przesadnych reakcji – zbyt optymistycznych lub zbyt pesymistycznych prognoz – podkreśla Bohdan Wyżnikiewicz z Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową.
Średnia z prognoz dotyczących wzrostu PKB w poszczególnych kwartałach 2009 r. wynosi odpowiednio 2 proc., 1,8 proc., 2 proc. i 2,5 proc. Gorzej jest z inwestycjami, których dynamika może być przez trzy kwartały ujemna. Wolniej będą rosnąć ceny – tempo rocznej inflacji spadnie z 3,1 proc. w pierwszym kwartale do 2,4 proc. w ostatnim.
Równowaga zewnętrzna Polski wyrażona bilansem na rachunku płatniczym pozostanie w miarę stabilna – deficyt bieżący polskiej gospodarki ma wynieść od prawie 4,5 mld euro w pierwszym kwartale przez 4,8 mld euro w drugim, 3,7 mld euro w trzecim do 4,5 mld w trzech ostatnich miesiącach 2009 r.
O to, czy inwestycje uratują polską gospodarkę przed spowolnieniem, czy też jeszcze bardziej ściągną ją w dół, zapytaliśmy tych, których prognozy w trzecim kwartale okazały się najbardziej trafne. – Dużą rolę w podtrzymaniu wzrostu ma rząd. Jeżeli inwestycje prywatne zostaną zastąpione państwowymi, to jest szansa, że spadek inwestycji w tym roku będzie niewielki lub nawet dynamika zbliży się do zera – mówi Marcin Mrowiec, ekonomista Pekao.
– Firmom będzie trudno inwestować przy słabym popycie zagranicznym i utrudnionym dostępie do kredytu, leasingu czy finansowania zagranicznego. Szczególnie słabo będą wyglądały inwestycje na rynku mieszkaniowym – dodaje Piotr Kalisz, ekonomista City Handlowego. Druga niewiadoma to konsumpcja prywatna – czy Polacy swoimi zakupami pomogą gospodarce? – Pozytywne jest to, że ostatnio konsumpcja nie rosła tak szybko jak dochody Polaków, co może oznaczać, że część pieniędzy była odkładana – ocenia Rafał Benecki, ekonomista ING Banku.
Nie oznacza to jednak, że bombardowani wiadomościami o kryzysie Polacy ruszą na zakupy. – Sprzedaż detaliczna słabnie mimo całkiem dobrych informacji o wzroście płac i rosnącym zatrudnieniu. Ludzie coraz mniej chętnie kupują dobra trwałego użytku – mówi Dariusz Winek, główny ekonomista BGŻ.