Unia Europejska zrobiła już pierwszy krok w kierunku wychodzenia z recesji w drugiej połowie 2009 roku. W całym okresie tylko Polska była na plusie, ale w ostatnich miesiącach oznaki ożywienia pojawiły się też w innych krajach, w tym tak ważnych dla unijnej machiny gospodarczej, jak: Niemcy, Francja, Wielka Brytania czy Włochy. Wspólnota ma mieć w sumie wzrost gospodarczy rzędu 0,75 proc.

Ale przyszłość wcale nie jest pewna, bo to wychodzenie z kryzysu zostało okupione kosztownymi pakietami ratowania gospodarki, co powoduje, że łączny deficyt sektora finansowego sięgnie 7,5 proc. PKB, a dług publiczny 79,3 proc. PKB. W unijnym pakcie stabilizacji i wzrostu za maksymalne, choć niepożądane, uznano poziomy odpowiednio 3 i 60 proc. PKB. Komisja Europejska przez długi czas krytykowała kraje za zbyt wysoki deficyt. Teraz coraz bardziej przejmuje się nie bieżącymi problemami z finansowaniem, ale kumulacją zobowiązań i pozostawieniem wielkiego ciężaru długu dla przyszłych pokoleń. Dlatego jednym z głównych wyzwań ma być w 2010 roku znalezienie odpowiedniego momentu na zrealizowanie tzw. strategii wyjścia, czyli zakończenia wspierania gospodarki przez państwo.

Kłopoty budżetowe zdecydowanie odsunęły perspektywę wejścia do strefy euro kolejnych państw. Nie tylko Polski, ale też krajów bałtyckich, które od dawna mają swoje waluty sztywno powiązane z euro. W 2010 roku nikt z chętnych nie spełni kryteriów z Maastricht, największe szanse na wejście do strefy euro ma w 2011 roku Estonia.