– Bardzo negatywnie, wbrew naszym oczekiwaniom, zaskakuje wzrost cen żywności, która w ciągu miesiąca podrażała o 2,7 proc. – zauważa Mariusz Zielonka, ekspert ekonomiczny Konfederacji Lewiatan. – Jest to prawdopodobnie pochodna wzrostu cen różnych innych komponentów, które towarzyszą produkcji żywności: nawozów, energii, paliw. W ciągu roku żywność podrożała o blisko 22 proc. Biorąc pod uwagę, że to główne produkty w koszyku statystycznego Polaka, faktyczna inflacja może ocierać się o 35–40 proc. w skali roku – zaznacza.
Zielonka ocenia, że dla gospodarstw domowych bolesny jest też wzrost cen paliw i energii. – W ciągu miesiąca ceny na stacjach benzynowych podskoczyły o 4,1 proc., co też Polacy widzą i odczuwają każdego dnia. Oczywiście głównym czynnikiem napędzającym inflację pozostają nośniki energii, których cena w rok wzrosła aż o 41 proc. – podkreśla Zielonka.
Czytaj więcej
W październiku ceny towarów i usług konsumpcyjnych podskoczyły o 17,9 proc. rok do roku, najbardziej od 1996 roku. Dobra wiadomość jest taka, że po ostatnim ataku na początku 2023 r., inflacja zapewne zacznie odpuszczać.
– Dynamika procesów cenowych pozostaje wysoka, nie tylko nie zmaterializował się scenariusz szczytu inflacyjnego latem 2022 r., ale coraz trudniej obronić także tezę o inflacyjnym płaskowyżu – komentuje Adam Antoniak z ING Banku Śląskiego.
Antoniak dodaje, że lokalny szczyt inflacji wciąż jest przed nami. – W lutym przyszłego roku roczna inflacja przekroczy 20 proc. Spadek do jednocyfrowych poziomów nastąpi nie wcześniej niż w IV kwartale 2023 r. Perspektywy inflacyjne pozostają wysoce niepewne z dominacją ryzyk w kierunku wyższego wzrostu cen. Gdyby rząd nie zdecydował się na przedłużenie obowiązującej do końca tego roku obniżki VAT na prąd z 23 proc. do 5 proc., to od stycznia 2023 r. inflacja może podskoczyć o ok. 0,5 pkt proc. względem naszych obecnych szacunków – analizuje Antoniak.
– Szczyt inflacji CPI w tym cyklu zobaczymy w lutym przyszłego roku w wysokości przekraczającej 20 proc. – ocenia też Kamil Łuczkowski, ekonomista Banku Pekao SA. – Sprzyjać temu będzie efekt niskiej bazy odniesienia z roku ubiegłego spowodowany wprowadzeniem tarczy antyinflacyjnej, która pozostanie z nami co najmniej do końca 2023 r. Dużo tutaj też będzie zależeć od kolejnych dyskrecjonalnych działań rządowych fiskalizujących inflację w zakresie cen energii. Czekamy jeszcze na założenia dotyczące taryfowych cen gazu – wylicza. Według niego bardziej dynamiczny spadek inflacji zobaczymy dopiero od II kw. 2023 r. ze względu na zakładane schłodzenie koniunktury, widoczne już efekty podwyżek stóp procentowych czy wysoką bazę odniesienia z roku ubiegłego. – Niestety, zakładamy średnioroczną inflację w 2022 r. w wysokości 14,6 proc. oraz ok. 14 proc. w przyszłym roku – dodaje Łuczkowski.
Czytaj więcej
Rosnąca wciąż w zawrotnym tempie inflacja pożera coraz większą część świadczeń społecznych, które nie podlegają waloryzacji. Ucierpiał na tym między innymi flagowy program PiS – 500 plus. Ile realnie jest dziś warty?
Co w tej sytuacji zrobi Rada Polityki Pieniężnej? Zdaniem ekonomistów PKO BP decyzja RPP na najbliższym posiedzeniu będzie zależała od wyników projekcji inflacyjnej, możliwa jest podwyżka stóp procentowych o 25 pkt baz., choć nie można też wykluczyć ich stabilizacji.
– Walka z inflacją nie jest jeszcze zakończona, ale RPP wydaje się zdominowana przez zwolenników zakończenia cyklu podwyżek stóp procentowych – ocenia Adam Antoniak. Jego zdaniem listopadowa projekcja wskaże wyższą ścieżkę CPI niż projekcja lipcowa, dlatego można spodziewać się, że w przyszłym tygodniu RPP podniesie stopy procentowe o 25 pkt baz. – To nasz scenariusz bazowy – dodaje Antoniak.