[link=http://kariera.pl]Zwolnienia[/link] grupowe nie zwalniają tempa. Z danych zebranych przez „Rz” wynika, że w połowie województw firmy zapowiedziały w styczniu więcej nowych redukcji etatów niż miesiąc wcześniej.
Na Śląsku najnowsze plany cięć objęły ponad trzykrotnie więcej zatrudnionych, podobnie w województwie dolnośląskim. Gwałtownie skoczyła w górę liczba osób do zwolnienia w Małopolsce. Większe zwolnienia szykują także pracodawcy na Lubelszczyźnie, Podlasiu, Podkarpaciu oraz w województwach łódzkim i opolskim. W sumie do zwolnienia przewidziano blisko 4,5 tys. osób. Według danych GUS łączna liczba planowanych zwolnień, jakie w końcu stycznia znajdowały się w urzędach pracy, dotyczyła 27,7 tys. pracowników. To dwa razy więcej niż przed rokiem, kiedy planowano zwolnienie 13,9 osób. – Mamy teraz najgorszy okres. Ostra zima przerwała roboty budowlane, a na rozpoczęcie prac sezonowych i polowych trzeba czekać – twierdzi ekspert Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan Jeremi Mordasewicz. Jego zdaniem wzrost gospodarczy jest wciąż zbyt niski, aby cięcia etatów w firmach zaczęły wyraźnie hamować.
Według przewodniczącego Rady Programowej BCC Macieja Grelowskiego utrzymanie się wysokiej fali zwolnień było do przewidzenia. – Sama poprawa koniunktury nie odwróci tego trendu. Firmy wciąż mają utrudniony dostęp do kredytów, bez których nie mogą zacząć inwestować – tłumaczy Grelowski.
Tymczasem inwestycyjna bessa szczególnie mocno bije w hutnictwo. W styczniu kolejną turę zwolnień zapowiedział metalurgiczny gigant ArcelorMittal. Do końca 2010 r. pozbędzie się 1050 pracowników. Z kolei w województwie opolskim zwolnienie 300 osób zaplanowała Huta Mała Panew, jeden z największych pracodawców w regionie. Bolesne redukcje dotkną i inne branże: prawie 300 osób chce się pozbyć firma chemiczna z Oświęcimia, niemal 400 – firma z branży górniczej w Gorlicach. Z kolei dwa tygodnie temu pojawiła się zapowiedź potężnych cięć w ubezpieczeniach: redukcję zatrudnienia o 2,3 tys. etatów przewidziało na ten rok PZU.
Zdaniem Andrzeja Sadowskiego z Centrum im. Adama Smitha części zwolnień grupowych dałoby się uniknąć, gdyby niezwiązane z ich realizacją długotrwałe procedury. – Nie pozwalają firmom elastycznie reagować na sytuację gospodarczą. Dlatego przedsiębiorcy często wcześniej zakładają negatywne scenariusze i wprowadzają plany zwolnień na wszelki wypadek – mówi Sadowski.