Po złych danych o produkcji przemysłowej jest to kolejna rozczarowująca wiadomość polskiej gospodarce.
Szacunki ekonomistów wskazywały, że w marcu sprzedaż detaliczna była przynajmniej o 20 proc. wyższa niż przed rokiem. Tak się nie stało, wzrost wyniósł 15,7 proc. rok do roku. I to mimo że właśnie na ten miesiąc przypadły święta Wielkiejnocy, a więc teoretycznie okres wzmożonych zakupów.
Dane z GUS nie spodobały się giełdowym inwestorom. Indeks małych spółek, bardzo wrażliwy na informacje z kraju, spadł aż o 3,1 proc., najwięcej od 21 stycznia. Choć przyczyniło się też do tego ogólne pogorszenie nastrojów na światowych giełdach.
Czy to kolejny sygnał zbliżającego się ostrego hamowania gospodarki? Takie prognozy pojawiły się już pięć dni temu, gdy GUS podał, że produkcja przemysłowa wzrosła w marcu tylko o 0,9 proc. rok do roku. Ekonomiści na razie uspokajają. – Nie ma co przesadzać. Wzrost sprzedaży o ponad 15 proc. to nie jest zły wynik. Wydaje mi się, że nie jest to jeszcze sygnał osłabienia koniunktury – mówi Piotr Bielski, ekonomista BZ WBK. W podobnym tonie wypowiada się Jacek Wiśniewski, główny ekonomista Raiffeisen Banku. – Marzec stawia nas w trudnej sytuacji. Pytanie brzmi, czy to zmiana tendencji w gospodarce, czy też chwilowe osłabienie. Skłaniam się ku drugiej możliwości. Dane za cały kwartał są dobre.
Na pełniejszą odpowiedź trzeba będzie poczekać do publikacji danych za kwiecień. Marcowe osłabienie mogło wynikać np. z faktu, że wielu Polaków wyjechało na świąteczne urlopy.