Rz: Duże międzynarodowe marki mają ogromne budżety promocyjne. Czy krajowi wytwórcy mają szanse na utrzymanie się w rynkowej czołówce?
Wojciech Inglot:
Jeśli tak, będą to pojedyncze przypadki. Wprawdzie polski rynek kosmetyczny stale się rozwija, ale mniejszym producentom będzie coraz ciężej. Nie wiem, jak długo się utrzyma tak duża liczba małych i średnich firm. Sądzę, że średnie zakłady będą się ratowały produkcją na zlecenie, pod warunkiem że są odpowiednio przygotowane technologicznie. Trzeba też jednak pamiętać, że rynkowe statystyki, które wykazują rosnący udział globalnych marek, nie uwzględniają firm, które działają przez własną sieć sprzedaży. W rezultacie części rynku tam nie widać.
Czy jest szansa na zbudowanie silnej polskiej grupy, konsolidację krajowych firm, co próbuje robić giełdowa Kolastyna?
Wątpię w konsolidację rynku na większą skalę, gdyż premia za takie działanie jest relatywnie niewielka. Jeśli nawet dwie polskie firmy się połączą, to ich pozycja w negocjacjach z sieciami nie poprawi się znacząco, a koszty integracji, zwłaszcza w pierwszym etapie, mogą być wysokie.