Na początku tygodnia nie będą publikowane żadne ważne dane makroekonomiczne, które mogłyby mieć wpływ na zachowanie się warszawskiej giełdy. Dlatego zarówno byki, jak i niedźwiedzie, które mają wyraźnie bronione poziomy, będą mogły pokazać swoją siłę. Rynek czeka na jakiś bardziej wyraźny impuls, który ustali krótkoterminowy trend.
Maklerzy są umiarkowanymi optymistami. Twierdzą, że skala obecnego odreagowania była mniejsza od spodziewanej, co daje jeszcze pewien margines do zwyżek. Aby tak się stało, musi zostać obroniony poziom 1700 pkt na WIG20. Wszyscy są jednak zgodni, że długoterminowy trend jest spadkowy i nie ma sygnałów, że do jego przełamania może dojść w najbliższym czasie.
Złoty w ostatnich dniach się osłabiał i trend ten powinien być kontynuowany, bo nie ma przesłanek do zmian. Widoczna wśród inwestorów awersja do ryzyka powoduje odwrót nie tylko od polskiej giełdy, ale też waluty. Na złotego negatywny wpływ miał m.in. szum medialny dotyczący kłopotów polskich spółek związanych ze stratami z opcji walutowych. W najbliższych dniach kurs euro powinien przekroczyć barierę 3,90 zł za euro, a w kolejnych tygodniach osłabienie się polskiej waluty może być jeszcze mocniejsze.
Era mocnego złotego, z którą mieliśmy do czynienia jeszcze na początku wakacji, wydaje się zakończyć na dobre. Prognozowane poziomy euro na połowę 2009 r. oscylują wokół 4,15 – 4,30 zł za euro.
W drugiej części tygodnia nastąpiło silne umocnienie długu, na które główny wpływ miały obniżki stóp procentowych przez światowe banki centralne. Rynek oczekuje również, że mimo dotychczasowej tradycji Rada Polityki Pieniężnej zdecyduje się na cięcie stóp w grudniu. Jan Czekaj, członek RPP, mówił nawet o możliwości obniżenia stóp o 50 pkt bazowych.