O przewidywania dotyczące końcówki tego roku “Rzeczpospolita” zapytała dziesięć instytucji i banków. Prognozy wahają się między 2,9 a 4,3 proc. Jeżeli potwierdzi się średnia z tych przewidywań – 3,8 proc., Polsce nie uda się osiągnąć zakładanej przez resort finansów całorocznej dynamiki rozwoju gospodarki na poziomie 5,1 – 5,5 proc. Przypomnijmy, że w III kwartale rozwijała się ona w tempie 4,8 proc. PKB.
Rynek jest bardziej pesymistyczny niż resort finansów. Jednak wiceminister finansów Katarzyna Zajdel-Kurowska w ubiegłym tygodniu także traciła optymizm. We wtorek utrzymywała, że wzrost w ostatnich trzech miesiącach roku przekroczy 4 proc., a dwa dni później przyznała, że może się to nie udać.
Nastroje popsuły dane o produkcji przemysłowej. W październiku wzrosła ona o zaledwie 0,2 proc. Resort finansów spodziewa się, że w listopadzie wynik będzie już ujemny – ministerstwo mówi o spadku o 2,6 proc. – Moim zdaniem czekają nas dwa miesiące ujemnej rocznej dynamiki produkcji: listopad i grudzień – mówi Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu. – A ona ma dużą wagę w PKB. Poza tym spowalniają wyraźnie inwestycje oraz konsumpcja.
Ekonomista dodaje, że niewiadomą są zapasy. W III kwartale wzrosły one o 2 proc., co oznacza, że mimo słabego popytu producenci nie stopowali maszyn i produkowali do magazynów.
Ujemnego wyniku nawet w inwestycjach spodziewa się Ryszard Petru z SGH. W jego ocenie także eksport netto będzie bliski zeru. Ekonomista pozytywnie ocenia natomiast poziom konsumpcji. – Myślę, że możemy liczyć na 5-proc. dynamikę, a wyraźne osłabienie zaobserwujemy dopiero na początku 2009 r. Potwierdza to Marcin Mrowiec z Pekao SA, który przypomina o niskiej bazie – pod koniec 2007 r. dynamika konsumpcji spadła do 3,8 proc., stąd należy liczyć na dobry wynik w tym roku.