Karuzela zwolnień gwałtownie przyspiesza. Z informacji uzyskanych przez „Rz” wynika, że skala masowych redukcji zatrudnienia zgłoszonych przez firmy do urzędów pracy w listopadzie przekroczyła już 12,5 tys. osób. Dla porównania w październiku było to niecałe 6,2 tys. O jedną piątą zwiększyła się także liczba przedsiębiorstw pozbywających się pracowników – ze 104 do 127.
[wyimek]12,5 tys. osób straci pracę według planów zwolnień grupowych ogłoszonych w listopadzie[/wyimek]Najwięcej zwolnią firmy na Śląsku i Mazowszu. Tam liczba wręczanych wypowiedzeń przekroczy 2,7 tys. To prawie dwuipółkrotny wzrost w porównaniu z październikiem. W Katowicach zwolnienie blisko 1 tys. pracowników zapowiedział koncern stalowy Arcelor Mittal. W Warszawie największe redukcje dotkną pracowników banku PKO BP oraz spółek: TDP z branży elektronicznej i Perfetti Van Melle ze spożywczej. Ponadsześciokrotnie skoczy w górę liczba zwalnianych w województwie opolskim, a niemal ośmiokrotnie w kujawsko-pomorskim.
Pracowników pozbywają się przede wszystkim branże produkujące w dużej części na eksport: motoryzacja, meblarstwo, przemysł tekstylny.
Fala zwolnień grozi katastrofą zwłaszcza niewielkim miastom, gdzie zatrudnienie opiera się na jednym – dwóch zakładach pracy. Tak jest w 38-tysięcznym Kraśniku, gdzie fabryka łożysk zwalnia 360 osób z 2,5-tysięcznej załogi. [link=http://www.rp.pl/artykul/234889_Krosno_bez_pracy___czyli_katastrofa_po_cudzie__.html]Fatalnie wygląda sytuacja w Krośnie[/link], gdzie masowe redukcje obejmą Krośnieńskie Huty Szkła, Krosglass i producenta mebli Nowy Styl. W mieście obawiają się zasady domina – upadek jednej firmy pociąga likwidację trzy-, czterokrotnie większej liczby miejsc pracy u poddostawców.
– Na wiosnę może być jeszcze gorzej niż teraz. Chyba że rząd rzuci nam koło ratunkowe. Praca dla zwalnianych znalazłaby się dzięki uruchomieniu środków na inwestycje w infrastrukturę, np. budowę autostrady A4 – twierdzi Tomasz Czop, wicedyrektor Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Rzeszowie.