Z danych ogłoszonych wczoraj przez Eurostat wynika, że stopa bezrobocia w strefie euro wzrosła w lutym do 8,5 proc. z 8,3 proc. w styczniu. Oznacza to, że w ciągu roku zwiększyła się ona o 1,3 pkt proc. W całej Unii Europejskiej dane mówią o 7,9 proc. ludzi bez pracy wobec 7,7 proc. w styczniu i 6,8 proc. w lutym 2008 roku.
W sumie po pierwszych dwóch miesiącach roku zatrudnienia nie miało aż 19,2 mln Europejczyków, z czego aż 13,5 mln mieszka w strefie euro. Z danych Eurostatu wynika, że tylko w lutym unijne firmy zredukowały zatrudnienie o 478 tys. W krajach posługujących się wspólną walutą rzesze bezrobotnych powiększyły się o 319 tys. osób. W ciągu ostatniego roku pracę straciło w Unii 3 mln ludzi, a w 16 krajach strefy walutowej 2,1 mln.
Ogromny problem z bezrobotnymi zaczynają mieć Hiszpanie – tam już 15,5 proc. czynnych zawodowo nie ma zajęcia. W porównaniu z lutym ubiegłego roku stopa bezrobocia wzrosła o 6,2 pkt proc.
Arkadiusz Krześniak z Deutsche Banku wyjaśnia, że Hiszpania, tak jak Irlandia, cierpi na skutek przegrzania gospodarki. – Tam też deficyty na rachunkach obrotów bieżących są najwyższe – wyjaśnia ekonomista.
Podobnie sytuacja wygląda w krajach nadbałtyckich. W ciągu roku na Łotwie bezrobocie zwiększyło się z 6,1 do 14,4 proc., jeszcze gorsze statystyki notują Litwini, gdzie rok temu bez pracy było zaledwie 4,4 proc. ludzi, a dziś ten odsetek wynosi 13,7 proc. Powodów do narzekań nie mają natomiast Holendrzy – tam bezrobocie jest najniższe i wynosi 2,7 proc. Krześniak szacuje, że sytuacja w Europie będzie się pogarszać. Pod koniec roku w strefie euro stopa bezrobocia wzrośnie do 10 proc.