Porażka Polski w sprawie pracowników delegowanych jest wynikiem niewłaściwego kursu w polityce europejskiej jak i złej strategii w forsowaniu polskich interesów w UE - do takiego wniosku doszli uczestnicy dyskusji w Wyższej Szkole Handlowej w ramach programu debat SGH Professionals. Uczestniczą w nich absolwenci uczelni z których wielu zajmuje się zawodowo sprawami unijnymi.
W poniedziałek komisja zatrudnienia i spraw socjalnych PE zajmowała się propozycją Komisji Europejskiej dotyczącą niekorzystnych dla Polski zmian regulacji dotyczących prawników delegowanych. — Ponieśliśmy w tej sprawie porażkę mimo, że udało się odrzucić propozycję Francji — tłumaczył europoseł Dariusz Rosati. Maksymalny czas delegowania pracowników w jedno i to samo miejsce i do tego samego rodzaju pracy ma wynosić 24 miesiące, a nie 12 jak proponowała Francja. Jednak nie o to Polska walczyła.
Uczestnicy dyskusji podkreślali również, że sprawa pracowników delegowanych jest wynikiem działań protekcjonistycznych szeregu państw tzw. starej Unii, które nie są gotowe do zaakceptowania konkurencyjności Polski a także innych krajów w dziedzinie usług. — Nie mamy tak konkurencyjnych towarów jak np.mercedesy ale jesteśmy mocni w sferze usług budowanych czy transportowych —tłumaczył Dariusz Rosati. Jego zdaniem niemożność przebicia się Polski z swymi postulatami w tej sprawie jest także wynikiem osłabienia Polski w UE i utratą zdolności budowania sojuszy. Z tych też powodów prezydent Emmanuel Macron nie chciał na ten temat prowadzić dialogu z Polską co skończyło się niekorzystnie dla naszego kraju.
Prof. SGH Adam Ambroziak zwrócił uwagę na małą aktywność Polski w strukturach unijnych. Rzecz w tym, że inicjatywy szeregu państw docierają do odpowiednich instancji znacznie częściej i szybciej niż Polski. Jedną z przyczyn takie stanu rzeczy jest niezwykłe intensywne zaangażowanie się przedsiębiorstw zainteresowanych określonymi regulacjami. — Nierzadko firmy niemieckie przedstawiają unijnym urzędnikom 400- 600 a nawet więcej opinii , opracowań czy ekspertyz. Zdarza się, że z Polski dociera jedno oficjalne stanowisko rządu— mówił prof. Ambroziak. Trudno się dziwić, że w takiej sytuacji przebijają się określone propozycje, bez względu na preferencje unijnych urzędników. Inna sprawa, że wszystko to nie dzieje się w próżni i naciski polityczne określonych stolic wywierają określone skutki.
Przy tym nie należy przeceniać wpływu Niemiec na konkretne rozwiązania unijne. Mówił o tym Jan Truszczyński były ambasador RP przy Unii Europejskiej. Niemcy muszą zawierać sojusze i daleko nie wystarczająca jest ścisła współpraca z Francją . Zwracano też uwagę, że nie można oczekiwać od Niemiec aby nie starały się forsować swoich własnych interesów jednak jest to kraj, mający znaczną zdolność do uwzględniania szerszego interesu europejskiego.