Można tak przypuszczać. Dlatego jeszcze zanim zaczęły się działania wojenne, w Polsce został wprowadzony stopień alarmowy Charlie, który sprawia, że wszystkie zespoły odpowiedzialne za cyberbezpieczeństwo są w podwyższonej gotowości. Po PESEL są kolejki. Ponad 800 tys. obywateli Ukrainy udało się złożyć wniosek. Ale granicę z Polską przekroczyło aż 2,7 mln osób i choć wiemy, że część pojechała dalej i nie chce PESEL w Polsce, przydałyby się chyba jakieś usprawnienia. Co zrobić?
Dziś każda zainteresowana osoba może to zrobić od ręki. Rekordowa liczba numerów PESEL nadanych jednego dnia to 55 tys. To było 21 marca. Od tamtego dnia liczba wniosków systematycznie maleje i po trzech tygodniach wynosi 25 tysięcy, czyli ponad połowę mniej. Rośnie tylko w największych miastach, ale tam, dzięki dostawom rządowym, uruchomiono też najwięcej dodatkowych stanowisk, przy których obok samorządowców pracują oddelegowani urzędnicy z administracji rządowej.
Procedury trwają. Szczególnie co do tych, którzy PESEL wyrobili sobie przed wojną, pracując kiedyś w Polsce. Gdy uciekli do nas z rodziną, ustawili się w kolejkę i wyrobili dzieciom numery. A przy wnioskowaniu o świadczenia, okazało się, że PESEL uzyskany przed laty nie uprawnia do świadczeń.
W nowej procedurze wprowadziliśmy dodatkowe zabezpieczenia w postaci konieczności załączenia biometrycznej fotografii i zeskanowania odcisków palców. Dotyczą też osób, które uzyskały PESEL przed wojną, kiedy tych wymogów nie było. Statystyki pokazują, że czas oczekiwania systematycznie spada, więc myślę, że brak możliwości uzyskania PESEL nie jest barierą w korzystaniu z usług publicznych.
Czyli ci, którzy w kwietniu będą chcieć uzyskać PESEL, a potem starać się o świadczenia, nie będą mieć żadnych problemów?