PZL Świdnik to ostatnia z dużych prywatyzowanych państwowych spółek lotniczych. Zaliczane są do „narodowych sreber”: ma prawie 4 tys. pracowników, portfel pełen zamówień i przychody na poziomie 400 mln zł. To dlatego jej prywatyzacji towarzyszą szczególne emocje. – Zamierzamy za dobrą firmę uzyskać dobrą cenę – mówi Roma Sarzyńska, rzecznik Agencji Rozwoju Przemysłu, która chce sprzedać PZL jeszcze w tym roku.
Włoski koncern AgustaWestland od miesięcy jest jednym z faworytów przetargu. W przyszłym tygodniu ma złożyć oficjalną ofertę. Według informacji „Rz”, w dokumencie AW zobowiąże się do podwojenia zamówień kooperacyjnych fabryki do 2012 r., przekazania nowych technologii lotniczych i zainwestowania w rozwój. Do fabryki trafiłaby linia końcowego montażu średniego śmigłowca oraz produkcja płatowca innego helikoptera, wykorzystywanego m.in. w ratownictwie, który okazał się rynkowym hitem.
AW ma też propozycję dla polskich inżynierów i wynalazców. W Świdniku miałoby powstać potężne centrum badawczo-rozwojowe, pracujące dla wszystkich fabryk potentata.
Włosi doskonale znają możliwości PZL Świdnik, bo współpracują z nimi od 13 lat. Polscy konstruktorzy projektowali m.in. płatowiec jednego ze śmigłowców Agusty. W 2007 r. AW zamówiła w PZL elementy pięciu typów helikopterów za 130 mln dol.
– Obok największych zakładów koncernu we Włoszech, Wielkiej Brytanii i USA, fabryka w Świdniku ma być naszym czwartym równorzędnym filarem produkcji śmigłowców – mówi Matthew Harvey, dyrektor przedstawicielstwa AgustaWestland w Polsce. Zapewnia, że sztandarowe dziś produkty Świdnika: helikoptery Sokół i SW-4 zostaną unowocześnione i trafią na rynek, korzystając z marketingowego wsparcia AW. – W świecie jest zapotrzebowanie na tańsze i wytrzymałe helikoptery, takie jak uniwersalny sokół czy lekkie jednosilnikowe szkoleniowe śmigłowce, jak SW-4 – mówi Harvey.