Jeśli rząd nie uzyska z prywatyzacji w tym i w przyszłym roku 30 – 35 mld zł, to najprawdopodobniej czekają nas poważne ograniczenia finansowe. Istnieje bowiem zagrożenie, że dług publiczny w przyszłym roku będzie wyższy niż 55 proc PKB.
– Priorytetem przy przygotowywaniu budżetu na przyszły rok jest to, by dług nie przekroczył w 2010 r. drugiego progu ostrożnościowego z ustawy o finansach publicznych, czyli 55 proc. PKB – mówi osoba związana z rządem. Stąd też, jak dowiedziała się nieoficjalnie „Rz”, projekt będzie zakładał wyższy niż 40 mld zł deficyt budżetowy. Ministerstwo Finansów nie chciało tego komentować.
Jeśli więc rząd nie zamierza zwiększać obciążeń podatkowych, to przy 1-proc. wzroście PKB nie będzie mógł liczyć na wyższe dochody. Dlatego musi zrealizować plan przyspieszonej prywatyzacji i pozyskać ze sprzedaży akcji spółek 30 – 35 mld zł.
– Jeśli więc rząd obawia się, że w tym roku możemy przekroczyć pierwszy próg oszczędnościowy, to zapisanie wyższego deficytu budżetowego daje ministrowi finansów większe pole manewru przy konstruowaniu budżetu na 2011 r. – tłumaczy Andrzej Rzońca, ekonomista Forum Obywatelskiego Rozwoju. Ale zaraz dodaje, że z takim rozwiązaniem związane są dodatkowe koszty. – Rosną koszty zadłużenia oraz zmniejsza się chęć instytucji sektora finansów publicznych do oszczędności.
Na koniec ubiegłego roku dług publiczny wyniósł 44,8 proc. PKB. W tym roku, zdaniem ekonomistów, będzie to na pewno powyżej 50 proc. Jeśli dług publiczny przekroczy ten poziom, to rząd w projekcie kolejnej ustawy budżetowej musi zachować relację deficytu budżetu państwa do dochodów na takim samym poziomie lub niższym niż w roku poprzednim. Ponieważ o tym, ile naprawdę wyniesie dług, dowiemy się wiosną przyszłego roku, ograniczenie to może dotyczyć dopiero ustawy budżetowej na 2011 r. Przy przekroczeniu 55 proc. PKB deficyt w kolejnym roku musiałby wynosić tyle, by relacja długu do PKB spadła poniżej 55 proc. W praktyce może to oznaczać konieczność zmniejszenia deficytu.