Nowe przepisy, które nałożyły na gminy obowiązek wpisywania dłużników alimentacyjnych do Biur Informacji Gospodarczej, powoli ukazuje skalę problemu. Wpisy zostały dokonane przez ponad 2 100 gmin z 2 478 działających w Polsce. Oznacza to, że część gmin wciąż nie przekazywało do rejestru dłużników danych o osobach zostali wpisani , za które alimenty wypłaca państwo z Funduszu Alimentacyjnego. Pomimo tych niedociągnięć znana już dzisiaj liczba wygląda zatrważająco; 260 tys. wpisanych dłużników oraz 8 mld zł zadłużenia.
- Można powiedzieć, że nowelizacja kodeksu karnego nakazująca samorządom wpisywać dłużników alimentacyjnych do wszystkich BIG-ów w kraju spełniła już znaczącą rolę. Po pierwsze, utrudnia niesolidnym rodzicom zaciąganie kredytów, zakupy z odroczoną płatnością, a nawet prowadzenie działalności gospodarczej – wskazuje Sławomir Grzelczak, prezes BIG InfoMonitor.
- Po drugie, pozwoliła zebrać informacje w jednym miejscu i pokazać je publicznie, co uświadomiło społeczeństwu, jak trudna w Polsce jest egzekucja alimentów. Liczę, że będzie to bodziec do podjęcia kolejnych działań w celu poprawy ściągalności długów alimentacyjnych – tłumaczy.
Przedstawione liczby wyglądają jeszcze bardziej piorunująco, gdy spojrzymy na nie od strony dziecka. Z szacunków towarzyszenia „Dla Naszych Dzieci", wynika, że alimentów w Polsce nie otrzymuje około miliona dzieci. Nie wszystkie mogą liczyć na wsparcie z Funduszu Alimentacyjnego. Jego finansowe ograniczenia sprawiają, że na wsparcie może liczyć około 330 tys. dzieci rocznie, wypłacając za 243 tys. rodziców świadczenia o łącznej wartości około 1,5 mld zł.
Ile są winni niepłacący rodzice? Przeciętna kwotą, jaką rodzic wpisany przez samorząd do BIG InfoMonitor jest winny państwu, a tym samym dziecku lub dzieciom, przekracza 30,9 tys. zł. Biorąc pod uwagę, że Fundusz Alimentacyjny średnio wypłaca na dziecko co miesiąc 374 zł (dane za 2014 r.), są to pieniądze za prawie 7 lat. Ilu dzieciom i przez jaki okres nie płacił alimentacyjny rekordzista, trudno nawet sobie wyobrazić, bo winny jest ponad pół miliona złotych. 41-latek z Krakowa ma do zwrotu 570,3 tys. zł.