Pierwsza podwyżka o 480 zł ma wejść w życie 1 stycznia 2023 r. a płaca minimalna wzrośnie wtedy z obecnych 3010 zł brutto do 3490 zł brutto. Drugi raz najniższe wynagrodzenie zmienić się ma 1 lipca 2023 r. i wyniesie 3600 zł (wzrost o kolejne 110 zł).
W dobie szalejącej inflacji zaplanowany przez rząd wzrost płacy minimalnej to dobra wiadomość dla osób o najniższych wynagrodzeniach. Myliłby się jednak ten, kto liczy na to, że jego dochody wzrosną w związku z tym o zaplanowane 590 zł.
W praktyce na konto pracownika w pierwszej połowie roku trafi o 331,92 zł więcej niż dziś, a w drugiej o 402,30 zł więcej. Resztę zabierze fiskus, ZUS i NFZ. Dodatkowo zysk z podwyżki obniży też szalejąca inflacja, która osiągnęła już 16,1%. Najwięcej od 25 lat.
Czytaj więcej
W sierpniu ceny towarów i usług konsumpcyjnych wzrosły o 16,1 proc. rok do roku, najbardziej od marca 1997 r. – potwierdził w czwartek GUS. Dane sugerują, że rosnące koszty gazu i energii elektrycznej stopniowo przenoszą się na ceny niemal wszystkich towarów i usług.
Znaczące podniesienie płacy minimalnej, tak pożądane z punktu widzenia poprawy kondycji finansowej osób najmniej zarabiających, ma jednak także inny aspekt, o którym większość z nas zdaje się zapominać. Otóż największym wygranym swojej decyzji jest rząd. I to podwójnie.
Po pierwsze, tak wysoki wzrost płacy minimalnej sprawi, że dodatkowy zysk fiskalny dla państwa (suma składek ZUS oraz na NFZ i PIT) to około 3300 zł rocznie na jednego pracownika z płacą minimalną. O tyle więcej wyniosą obciążenia fiskalne w stosunku do roku obecnego. Zakładając, że pracowników, którzy otrzymują płacę na poziomie minimalnego wynagrodzenia jest ok. 3 milionów osób (na początku roku przy okazji wprowadzania Polskiego Ładu rząd twierdził, że jest ich nawet 3,8 mln osób) można szacować, że do kasy państwa wpłynie dodatkowo 9,9 mld zł.
tyle pieniędzy dodatkowo trafi na konta ZUS, NFZ i fiskusa
dzięki podwyżce płacy minimalnej
W sumie obciążenia fiskalne wyniosą w przyszłym roku:
- w okresie od stycznia do końca czerwca (przy płacy minimalnej brutto 3490 zł): 794,52 zł potracone z pensji pracownika i 714,75 zł zapłacone dodatkowo przez pracodawcę,
- w okresie od lipca do grudnia (przy płacy minimalnej 3600 zł): 834,14 zł potracone z pensji pracownika i 737,28 zł zapłacone dodatkowo przez pracodawcę.
Po drugie, jak wyliczyli eksperci, w ten sposób nie wydając nawet złotego z budżetowej kieszeni rząd lekką ręką rozdał 27 mld zł. A raczej wysługując się przedsiębiorcami. Wzrost płacy minimalnej w 2023 roku dla pracodawcy oznacza wzrost kosztu wynagrodzenia na jednego pracownika o około 7 700 zł, licząc z dodatkowymi składkami, które płaci na konto pracownika w ZUS. Jeśłi na podwyżce ma skorzystać około 3 mln osób, to proste przemnożenie tych kwot daje ponad 23 mld zł. Z tej kwoty, na konta ZUS, NFZ i fiskusa trafi zaś – wspomniane już – ok. 10 mld zł.
Wszystkie przedstawione wyliczenia mają oczywiście charakter szacunkowy i bardzo przybliżony. Nie zmienia to jednak faktu, że cała operacja jest dla rządu korzystna budżetowo. Mimo, że większość dodatkowych środków wpłynie do ZUS i NFZ, a nie na konta skarbówki. Korzystne również dlatego, że poza wspomnianym już zyskiem fiskalnym, kolejna część pieniędzy wróci do budżetu także w postaci VAT i innych podatków, które zostaną zapłacone po tym, jak pracownicy „dodatkowe” pieniądze wydadzą na zakupach.