W lipcu wskaźnik cen konsumpcyjnych (CPI), główna miara inflacji w Polsce, wzrósł o 15,6 proc. rok do roku. Ekonomiści na ogół spodziewali się, że w sierpniu inflacja pozostanie bez zmian albo nawet minimalnie spadnie. Wstępny szacunek GUS, opublikowany pod koniec sierpnia, był w tym kontekście dużym zaskoczeniem. W czwartek statystycy potwierdzili, że inflacja rzeczywiście mocno przyspieszyła.
W stosunku do lipca CPI wzrósł o 0,8 proc. To wynik wyższy niż w lipcu (0,5 proc.), ale niższy niż niższy niż w poprzednich dziewięciu miesiącach – pomijając luty, gdy wskaźnik ten spadł pod wpływem tarczy antyinflacyjnej. Trudno to jednak uznać za dobrą wiadomość. Sierpień to standardowo miesiąc spadków cen albo ich niewielkich zwyżek. Większą zwyżkę CPI w tym okresie GUS odnotował poprzednio w 1994 r.
Spośród głównych kategorii towarów i usług, najszybciej drożały w sierpniu nośniki energii (gaz, prąd, opał). Ich ceny wzrosły o 40,3 proc. rok do roku po zwyżce o 37 proc. w lipcu. To przede wszystkim efekt skokowych podwyżek cen opału. W sierpniu był on o 12,1 proc. droższy niż w lipcu i o 156,9 proc. droższy niż rok wcześniej. Gaz podrożał o 36,6 proc. rok do roku, ale był tańszy niż w lipcu. Ceny prądu, które są regulowane, w sierpniu były takie jak miesiąc wcześniej, czyli o 5,1 proc. wyższe niż rok wcześniej.
Jednym ze źródeł niespodziewanego przyspieszenia inflacji były ceny żywności i napojów bezalkoholowych, które podskoczyły w sierpniu o 1,6 proc. w stosunku do lipca i o 17,5 proc. w ujęciu rok do roku. W lipcu towary z tej kategorii podrożały o 15,3 proc., a sierpień zwyczajowo przynosił uspokojenie. Szokiem okazał się wzrost cen cukru o 41,3 proc. w porównaniu do poprzedniego miesiąca i o 109,2 proc. rok do roku. Wyhamował natomiast wzrost cen paliw do prywatnych środków transportu. W sierpniu były one o 23,3 proc. droższe niż rok wcześniej, podczas gdy w lipcu o 36,8 proc. W porównaniu do poprzedniego miesiąca paliwa potaniały o ponad 8 proc.