Jeśli agencja Moody's obniży Polsce rating, nie będzie to powód do rozdzierania szat

Najgorszy scenariusz po piątkowej decyzji agencji Moody's to lekkie i przejściowe osłabienie złotego oraz wzrost kosztów zadłużania się rządu.

Aktualizacja: 13.05.2016 07:12 Publikacja: 12.05.2016 20:21

Foto: Bloomberg

Jeśli agencja Moody's obniży Polsce rating, nie będzie to powód do rozdzierania szat – powiedział kilka dni temu wicepremier i minister rozwoju Mateusz Morawiecki. Wielu ekonomistów się z nim zgadza. Obniżka oceny wiarygodności kredytowej Polski przez drugą agencję (w styczniu zrobiła to Standard & Poor's) zaszkodzi jego wizerunkowi, ale poważnych konsekwencji gospodarczych nie będzie raczej miała.

Bez paniki na rynku

– Konsekwencje już są widoczne. Osłabienie złotego i przecena akcji na GPW to wynik oczekiwania inwestorów na decyzję Moody's – zauważył w rozmowie z „Rzeczpospolitą" Wiesław Rozłucki, były prezes warszawskiej giełdy. Ale, jak dodał, po piątkowej decyzji tej agencji te zmiany cen aktywów mogą się częściowo odwrócić.

Przeprowadziliśmy sondę wśród analityków. Wzięło w niej udział osiem zespołów z banków i domów maklerskich. Przewidują, że w najgorszym scenariuszu, tzn. w razie obniżenia przez Moody's ratingu Polski z A2 do A3 i nadania mu dodatkowo tzw. negatywnej perspektywy (to sygnał, że z dużym prawdopodobieństwem w ciągu kolejnych dwóch lat rating zostanie znów obniżony), złoty może się jeszcze nieznacznie osłabić. Ich zdaniem jednak kurs euro nie przebije 4,50 zł (w czwartek oscylował wokół 4,41 zł), a jeśli już, to chwilowo. Morawiecki mówił natomiast, że jakiekolwiek wahania tego kursu w zakresie 4,20–4,50 zł nie są powodem do niepokoju. W tym scenariuszu prawdopodobna jest także dalsza przecena akcji na GPW oraz dość wyraźny wzrost rentowności (spadek cen) obligacji skarbowych – w przypadku papierów 10-letnich do około 3,2 proc., w porównaniu z ok. 3 proc. w czwartek. To oznaczałoby, że rząd musiałby więcej płacić nabywcom obligacji skarbowych, ale tylko tych z nowych emisji. Tymczasem Ministerstwo Finansów nie jest pod presją, aby papiery dłużne emitować. Na koniec kwietnia tegoroczne potrzeby pożyczkowe rządu były pokryte w 62 proc. Ani w maju, ani w czerwcu rząd nie będzie miał żadnych wydatków z tytułu płatności odsetkowych oraz wykupu papierów skarbowych. W drugim półroczu te płatności sięgną łącznie 55 mld zł, co odpowiada mniej więcej wartości zgromadzonych przez MF rezerw na zabezpieczenie płynności.

Gorzej, ale dobrze

Najgorszego scenariusza spodziewa się ośmiu z 19 analityków (ankietowanych przez PAP Biznes). Trzech oczekuje obniżki ratingu do A3, ale ze stabilną perspektywą, a kolejnych ośmiu utrzymania ratingu A2, ale zmiany jego perspektywy ze stabilnej na negatywną. Ten ostatni scenariusz mógłby zostać odebrany przez inwestorów jako pozytywna niespodzianka, co oznaczałoby umocnienie złotego (spadek euro poniżej 4,40 zł) i stabilizację rentowności obligacji 10-letnich w okolicy 3 proc.

Teoretycznie agencja Moody's mogłaby obniżyć ocenę wiarygodności kredytowej Polski aż o dwa stopnie, z A2 do Baa1. Dotychczas, ilekroć zmieniała ona polski rating, zawsze decydowała się na tak dużą zmianę – choć dotychczas były to podwyżki. Tak głębokiego cięcia ratingu nikt jednak nie oczekuje, bo w świetle metodologii tej agencji byłaby ona nieuzasadniona. Jak wskazywał w niedawnym raporcie Piotr Kalisz, główny ekonomista Citi Handlowego, czynniki polityczne i instytucjonalne w przypadku decyzji Moody's mają około 15-proc. wagę, podczas gdy w przypadku S&P aż 25-proc.

Obniżka ratingu przez Moody's tylko o jeden stopień oznaczałaby, że nadal będzie ona oceniała wiarygodność kredytową Polski wyżej niż S&P i tak samo jak trzecia z kluczowych agencji, Fitch.

Główne uzasadnienie

Gdy w styczniu ocenę wiarygodności kredytowej Polski obniżyła S&P, wielu komentatorów wskazywało, że agencje ratingowe są mało wiarygodne. Nie dostrzegły np. problemów amerykańskich banków w przededniu kryzysu finansowego. – Agencje mocno straciły, kiedy nie udało im się przewidzieć wybuchu kryzysu na rynku finansowym w 2007 r. Od tego czasu stały się bardziej ostrożne i analityczne. Dzięki temu udało im się choć częściowo odzyskać dawną renomę – powiedział jednak w programie #Rzeczobiznesie prof. Stanisław Gomułka, główny ekonomista BCC.

– W decyzji Moody's kluczowe będzie uzasadnienie. Uzasadnienie, które podała agencja S&P, było marne, dlatego rząd mógł je kwestionować – podkreślił w rozmowie z „Rzeczpospolitą" Rafał Antczak, wiceprezes Deloitte. W jego ocenie Moody's trudno będzie jednak wiarygodnie uzasadnić obniżkę ratingu. Musiałoby się ono odwoływać do prognoz makroekonomicznych i fiskalnych. – Agencja musiałaby przedstawić i obronić inne prognozy niż np. te autorstwa Komisji Europejskiej, które ostatnio zostały zrewidowane w górę – dodał.

Opinia

Tomasz Szeląg, członek zarządu ds. finansowych, Grupa Cyfrowy Polsat

O ile można policzyć, jak zmiana oceny wiarygodności kredytowej kraju może wpłynąć na kurs złotego, np. bazując na oczekiwaniach analityków, o tyle moim zdaniem trudno jest przewidzieć wpływ takiego wydarzenia na warunki finansowania kredytowego dla polskich przedsiębiorstw. Uważam, że nie ma jednej odpowiedzi dla wszystkich. Po pierwsze dlatego, że podejście instytucji finansowych do kredytobiorców zależy od konkretnego projektu, jego skali, wiarygodności i potencjału. A po drugie, dziś banki mają nadmiar kapitału i aktywnie szukają klientów, co sprawia, że ewentualny negatywny wpływ obniżki ratingu dla kraju będzie w jakimś stopniu niwelowany.

GUS broni się przed krytyką

Historia sukcesu polskiej gospodarki budzi wątpliwości – artykuł pod takim tytułem opublikował w minionym tygodniu „Financial Times". Według GUS tekst opiera się na wątpliwych argumentach.

Dziennikarze „FT" powołali się na analizę Williama Jacksona z brytyjskiej firmy Capital Economics. Jego podejrzenia wzbudziło to, że procesy deflacyjne w Polsce mają według oficjalnych danych większe natężenie niż w innych krajach Europy Środkowo-Wschodniej. Zdaniem Williamsa jednym z wyjaśnień może być błąd w pomiarze zmian cen odzieży i obuwia przez GUS. W żadnym innym kraju regionu te produkty nie tanieją bowiem nieprzerwanie od kilkunastu lat, tak jak w Polsce. Ten błąd, twierdzi Williams, może również zaniżać tzw. deflator PKB, za pomocą którego urząd statystyczny koryguje nominalny wzrost PKB o wpływ zmiany cen. To oznaczałoby, że GUS zawyża realne tempo wzrostu polskiej gospodarki. Jak jednak oświadczył w czwartkowym komunikacie Artur Satora, rzecznik prasowy GUS, przyjęte przez Capital Economics założenie, że wzorzec inflacji/deflacji powinien być taki sam we wszystkich krajach regionu, jest nieuzasadnione. Jak zauważył, Polska jest większym rynkiem niż pozostałe kraje Europy Środkowo-Wschodniej. – Efekty skali pozwalają na utrzymywanie niskiego poziomu cen – podkreślił. Za inne zachowanie cen odzieży i obuwia w różnych krajach może też, według GUS, odpowiadać inny przebieg restrukturyzacji tego przemysłu.

Budżet i podatki
Viktor Orbán grozi Komisji Europejskiej. Uwolnienie KPO, albo blokada budżetu UE
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Budżet i podatki
Machina wojenna Putina pożera budżet Rosji
Budżet i podatki
Policjanci szykują wielki protest. „Żarty się skończyły”
Budżet i podatki
Policjanci ogłosili protest. Przyczyną zbyt niska podwyżka w budżecie
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Budżet i podatki
Sejm uchwalił budżet na 2025 r. z deficytem w wysokości 289 mld zł