Premier Donald Tusk wraz z ministrem finansów Jackiem Rostowskim przedstawili autorskie propozycje konsolidacji systemu finansów publicznych. Jednym z dwóch, obok lepszego zarządzania płynnością w sektorze publicznym, najważniejszych pomysłów dających szybkie efekty w postaci poprawy pozycji fiskalnej jest propozycja reguły wydatkowej dla sztywnych wydatków budżetu. Mają one z roku na rok rosnąć nie więcej niż o wskaźnik inflacji + 1 pkt proc.
Pierwszy podobną regułę wydatkową zaproponował Marek Belka już w 2001 r. Bez odpowiedniego oprzyrządowania ustawowego jej rola w negocjacjach budżetowych pomiędzy ministerstwem finansów a dysponentami środków budżetowych była jednak minimalna.
Można też wymieniać inne stosowane już w przeszłości sposoby ograniczania wydatków. I tak w roku 2005 ustawowo zlikwidowano środki specjalne (wydawane następnie przez dysponentów np. na premie dla pracowników). Pomogło to zmniejszyć nieco wydatki. Tyle że w kolejnych latach dysponenci znaleźli inne źródła finansowania zadań.
Podobne przykłady można mnożyć, a wniosek wydaje się nam dość oczywisty. Wszelkie próby ograniczania wydatków przeprowadzane w tradycyjnym systemie budżetowym są skazane na niepowodzenie. A doprowadzenie do zmniejszenia udziału wydatków sektora finansów publicznych z przewidywanych w tym roku około 46 proc. do 40 proc. PKB, z regułą wydatkową w zaproponowanej postaci zapisaną w formie ustawowej, staje pod dużym znakiem zapytania.
Historyczne dane pokazują, że w latach 2004 – 2009 roczne tempo wzrostu wydatków sektora finansów publicznych wynosiło jak na poniższym wykresie: