Takie prognozy ujawniło wczoraj w harmonogramie realizacji budżetu do końca tego roku Ministerstwo Finansów. – We wrześniu przewidujemy nieznaczne w stosunku do poprzednich miesięcy wpływy do budżetu państwa z tytułu środków z Unii i z innych źródeł niepodlegających zwrotowi przy niezmniejszającym się w równym stopniu poziomie wydatków – wyjaśniła Magdalena Kobos, rzecznik resortu finansów.
Zgodnie z nowelizacją ustawy budżetowej na 2009 r. deficyt ma wynieść 27,2 mld zł. Oznaczałoby to, że zostanie on zrealizowany na koniec przyszłego miesiąca już w ponad 80 proc. Ale jeśli jednak wierzyć przewidywaniom resortu zawartym w projekcie budżetu na 2010 r., deficyt ma być niższy i wynieść 22,5 mld zł. Resort tłumaczy to lepszą sytuacją gospodarczą, niż pierwotnie zakładano. Z tego powodu dopiero co zweryfikowane w dół dochody z VAT i CIT powinny jednak być wyższe. – Wydaje się, że to dobrze, iż resort dostosowuje prognozowany deficyt do bieżącej sytuacji makroekonomicznej – wyjaśnia Jakub Borowski, główny ekonomista Invest-Banku. – Lipiec i sierpień rzeczywiście były lepsze, jeśli chodzi o dochody podatkowe, ale nie jestem pewien, czy w kolejnych miesiącach będziemy obserwowali poprawę w takiej samej skali.
[wyimek]22,5 mld zł ma wynieść zgodnie z projektem na 2010 r. deficyt budżetu w 2009 r. [/wyimek]
Profesor Andrzej Wernik z Akademii Finansów dodaje, że gdyby rzeczywiście deficyt miał w tym roku wynieść 22,5 mld zł, to oznaczałoby to, że już po wrześniu zostanie prawie zrealizowany. – Jestem sceptyczny co do takich prognoz, nie budzą one mojego zaufania, ponieważ nie sądzę, aby udało się otrzymać wyższe dochody z VAT i CIT, tak jak tego chce minister finansów – powiedział prof. Wernik. Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu, dodaje, że dopiero po opublikowaniu kolejnych danych będzie można stwierdzić, czy rzeczywiście także w kolejnych miesiącach podatkowe wpływy mogą być wyższe od tych, których spodziewano się jeszcze w czerwcu.
Harmonogram nie uwzględnia spodziewanych wyższych wpływów z tych podatków, ponieważ – jak wyjaśniła Kobos – jest oparty na znowelizowanej ustawie, zatwierdzonej przez parlament i podpisanej przez prezydenta, a nie na prognozach i oczekiwaniach.