Dodatkowo Nordzucker ma zwrócić Polsce 70 tys. euro – dowiedziała się „Rz“. To koszty ekspertyzy, której Nordzucker zażyczył sobie przed arbitrażem, a która ostatecznie okazała się niepotrzebna.

Niemiecka firma wystąpiła przeciwko Polsce, wykorzystując umowę o ochronie inwestycji. Domagała się odszkodowania za to, że uzyskała tylko 8 proc. udziału w rynku cukru. Tymczasem decydując się na inwestycje szacowała, iż osiągnie 20 proc. Według Niemców na drodze tym planom stanął polski rząd, który zmienił swoją politykę, powołując spółkę Polski Cukier, która skupiła zakłady wcześniej planowane do prywatyzacji .

W lutym, w pierwszej części procesu, arbitrzy uznali winę Polski. Stwierdzili, że nasz kraj nie dotrzymał obietnic prywatyzacyjnych. Zarzucili nam też prowadzenie negocjacji prywatyzacyjnych w sposób mało transparentny. Sędziowie odrzucili jednak zarzuty dyskryminacji politycznej. Uznali też, że Polska nie jest odpowiedzialna za to, iż ostatecznie nie doszło do inwestycji. Nasz kraj zaskarżył lutowy wyrok częściowy przed sądem w Brukseli.

Resort skarbu nie chciał wczoraj komentować naszych informacji, potwierdził jedynie wygraną. Niemcy mogą się jednak jeszcze odwołać.

To już drugi, po sprawie o PZU, przypadek, gdy Polska ma szanse uniknąć wyroku międzynarodowego arbitrażu. W PZU ma na to pozwolić październikowa ugoda między Skarbem Państwa i holenderskim Eureko, który domagał się przejęcia kontroli nad polskim ubezpieczycielem. W 2008 r. z kolei zapadło niekorzystne dla Polski rozstrzygnięcie w sporze z amerykańskim Cargillem. Koncern zarzucił rządowi, że z powodu jego działań musiał ograniczyć produkcję izoglukozy w Bielanach Wrocławskich. Wywalczył ok. 20 mln dol. odszkodowania.